Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2008

Mercury Prize 2008

Obraz
Nadszedł czas bym zamieścił wpis o nagrodzie Mercury, która jest dużym wyróżnieniem dla  niezależnych, pochodzących z Wielkiej Brytanii i Irlandii twórców. Mercury Prize jest  alternatywą dla komercyjnych nagród brytyjskiego przemysłu fonograficznego BRIT Awards. Nagroda Mercury jest co prawda wyróżnieniem prestiżowym, aczkolwiek jej głównym celem nie jest wyróżnienie najlepszej „wyspiarskiej” płyty roku, tylko promocja wykonawców mało znanych, mających słabą siłę przebicia w mediach, nagrywających ciekawą i wartościową muzykę. Dlatego też nagroda Mercury często wędruje do debiutantów. Dotychczas zostały wyróżnione między innymi pierwsze albumy: Primal Scream, Suede, Gomez, Badly Drawn Boy, Ms. Dynamite, Arctic Monkeys i Klaxons. Tym należy też tłumaczyć nie przyznanie ani jednej nagrody wykonawcom mającym ogromny wpływ na brytyjską scenę muzyczną, takim jak: U2, Oasis i Radiohead. W tym roku było troszkę inaczej. Nagroda nie powędrowała do żadnego z debiutantów,  tylko do grupy Elbow,

Maria Peszek - Maria Awaria

Obraz
Mało która płyta w Polsce osiąga status platynowej, a już w ogóle zadziwiające jest, jeżeli to album z polską muzyką alternatywną. Debiutancki album Marii Peszek „miasto mania” sprzedał się w imponującym ponad 50-tysięcznym nakładzie. Nic więc dziwnego, że drugi album Wrocławianki wywołał zamieszanie. Peszek dała się niedawno poznać szerokiej publiczności w programie Kuby Wojewódzkiego. Wystąpiła tam razem z ultrakatolickim dziennikarzem i publicystą Szymonem Hołownią, który musiał znieść jej występ. Artystka wykonała najpierw krótki, punkowy „Rex”, a następnie prowokujący, niezbyt wyrafinowany tekstowo ("Poliż mnie/I'm Polish/Możesz mnie posolić/albo wy...miętolić"), jednakże znakomity muzycznie „ Hujawiak ”. Ten występ uświadomił widzom, że Peszek jest ciekawą, intrygującą artystką, a jej muzyka to alternatywa na wysokim poziomie. Płytę piosenkarki wyprodukował w końcu Smolik, a to klasa sama w sobie. Dziennikarze dużo złego pisali na temat tekstów z nowej płyty -  ordy

The Presidents of the United States of America - These Are the Good Times People

Obraz
Już niedługo dowiemy się, kto zostanie 44. prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki. Na placu boju pozostało dwóch kandydatów: ciemnoskóry Barack Obama, będący kandydatem demokratów, którego wspomaga Joseph Biden oraz republikanin John McCain, który ma do pomocy elegancką Sarah Palin. Zwycięzcę poznamy już 4 listopada. Natomiast przypomnijmy sobie nazwiska ludzi, którzy piastowali już to stanowisko. Z tym przeciętni Amerykanie, mają problemy. Na przykład Al Bundy, bohater sitcomu „Married…with Children”, gdy go poproszono o wymienienie amerykańskich prezydentów, potrafił wymienić tylko nazwisko Eisenhowera. Skoro Amerykanie, mają takie problemy, dlaczego nie mają ich mieć Polacy. Wymienię więc, dla przypomnienia parę prezydenckich nazwisk, dla odświeżenia pamięci: John Kennedy, Harry Truman, Richard Nixon, Franklin D. Roosevelt, Bill Clinton, George Washington, Thomas Jefferson, Jimmy Carter, Ronald Reagan, Christopher Ballew, Jason Finn, Andrew McKeag. Zaraz, zaraz. Coś tu nie gra? No

The Presidents of the United States of America - These Are the Good Times People

Obraz
Już niedługo dowiemy się, kto zostanie 44. prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki. Na placu boju pozostało dwóch kandydatów: ciemnoskóry Barack Obama, będący kandydatem demokratów, którego wspomaga Joseph Biden oraz republikanin John McCain, który ma do pomocy elegancką Sarah Palin. Zwycięzcę poznamy już 4 listopada. Natomiast przypomnijmy sobie nazwiska ludzi, którzy piastowali już to stanowisko. Z tym przeciętni Amerykanie, mają problemy. Na przykład Al Bundy, bohater sitcomu „Married…with Children”, gdy go poproszono o wymienienie amerykańskich prezydentów, potrafił wymienić tylko nazwisko Eisenhowera. Skoro Amerykanie, mają takie problemy, dlaczego nie mają ich mieć Polacy. Wymienię więc, dla przypomnienia parę prezydenckich nazwisk, dla odświeżenia pamięci: John Kennedy, Harry Truman, Richard Nixon, Franklin D. Roosevelt, Bill Clinton, George Washington, Thomas Jefferson, Jimmy Carter, Ronald Reagan, Christopher Ballew, Jason Finn, Andrew McKeag. Zaraz, zaraz. Coś tu nie gra? No

The Last Shadow Puppets - The Age of the Understatement

Obraz
Napisałem parę linijek tekstu o Coldplay, Vampire Weekend i Keane - wykonawcach, którzy otrzymali w tym roku nagrody magazynu Q. Wykazałbym się wyjątkowym nietaktem i ignorancją, gdybym nie napisał absolutnie nic o The Last Shadow Puppets - zespole, również wyróżnionym tą nagrodą. The Last Shadow Puppets to grupa wyjątkowa. Zespół powstał w roku 2007 jako poboczny projekt Alexa Turnera z Arctic Monkeys i Milesa Kane z The Rascals. Członkiem grupy jest też, choć trudno jest to wywnioskować po obejrzeniu wideoklipów i przejrzeniu strony zespołu - perkusista oraz producent debiutanckiego dzieła The Last Shadow Puppets James Ford. Co takiego wyjątkowego jest w tym zespole? Po przesłuchaniu płyty „The Age of the Understatement” dosłownie mnie zamurowało. Już dawno nie słuchałem, czegoś tak świeżego i oryginalnego, tak bezczelnie, ale też tak udanie nawiązującego do muzyki z lat 60. Jak się patrzy na Turnera i Kane , można ich pomylić z Lennonem i McCartneyem z czasów młodości, aczkolwiek b

The Last Shadow Puppets - The Age of the Understatement

Obraz
Napisałem parę linijek tekstu o Coldplay, Vampire Weekend i Keane - wykonawcach, którzy otrzymali w tym roku nagrody magazynu Q. Wykazałbym się wyjątkowym nietaktem i ignorancją, gdybym nie napisał absolutnie nic o The Last Shadow Puppets - zespole, również wyróżnionym tą nagrodą. The Last Shadow Puppets to grupa wyjątkowa. Zespół powstał w roku 2007 jako poboczny projekt Alexa Turnera z Arctic Monkeys i Milesa Kane z The Rascals. Członkiem grupy jest też, choć trudno jest to wywnioskować po obejrzeniu wideoklipów i przejrzeniu strony zespołu - perkusista oraz producent debiutanckiego dzieła The Last Shadow Puppets James Ford. Co takiego wyjątkowego jest w tym zespole? Po przesłuchaniu płyty „The Age of the Understatement” dosłownie mnie zamurowało. Już dawno nie słuchałem, czegoś tak świeżego i oryginalnego, tak bezczelnie, ale też tak udanie nawiązującego do muzyki z lat 60. Jak się patrzy na Turnera i Kane , można ich pomylić z Lennonem i McCartneyem z czasów młodości, aczkolwiek b

The Bug - London Zoo

Obraz
Za robalami nikt nie przepada. Prawdę powiedziawszy nawet owady nie są mile widziane. Nawet jeżeli są to tak pożyteczne stworzonka jak dżdżownice. Na okładce nowego trzeciego albumu studyjnego The Bug znajduje się natomiast robak, którego ludzkość zwalcza wręcz z uwielbieniem, nawet większym niż dżdżownice, tj. prusaka. Gdyby ktoś się pytał co ma piernik do wiatraka to warto poinformować, że The Bug jest takim robakiem w świecie muzyki popularnej. Mało widocznym, aczkolwiek niezbędnym do prawidłowego funkcjonowania całego systemu. Wkład robaków, czyli artystów niszowych w rozwój muzyki rozrywkowej, a także całej kultury jest nie do przecenienia. Za nazwą The Bug ukrywa się niezwykle utalentowany muzyk Kevin Martin, który jest aktywny na rynku muzycznym od przeszło dwóch dekad. Martin nagrywa bardzo różną muzykę: dub, jazzcore, industrialny hip-hop. Poza tym artysta tworzy nie tylko jako „Robak”, ale wydaje płytki pod takimi nazwami jak: God, Techno Animal, Curse of the Golden Vampire i

The Bug - London Zoo

Obraz
Za robalami nikt nie przepada. Prawdę powiedziawszy nawet owady nie są mile widziane. Nawet jeżeli są to tak pożyteczne stworzonka jak dżdżownice. Na okładce nowego trzeciego albumu studyjnego The Bug znajduje się natomiast robak, którego ludzkość zwalcza wręcz z uwielbieniem, nawet większym niż dżdżownice, tj. prusaka. Gdyby ktoś się pytał co ma piernik do wiatraka to warto poinformować, że The Bug jest takim robakiem w świecie muzyki popularnej. Mało widocznym, aczkolwiek niezbędnym do prawidłowego funkcjonowania całego systemu. Wkład robaków, czyli artystów niszowych w rozwój muzyki rozrywkowej, a także całej kultury jest nie do przecenienia. Za nazwą The Bug ukrywa się niezwykle utalentowany muzyk Kevin Martin, który jest aktywny na rynku muzycznym od przeszło dwóch dekad. Martin nagrywa bardzo różną muzykę: dub, jazzcore, industrialny hip-hop. Poza tym artysta tworzy nie tylko jako „Robak”, ale wydaje płytki pod takimi nazwami jak: God, Techno Animal, Curse of the Golden Vampire i

Perfekcja? Recenzja płyty Keane - Perfect Symmetry.

Obraz
    01. Spiralling – 4:19 02. The Lovers Are Losing – 5:04 03. Better Than This – 4:03 04. You Haven't Told Me Anything – 3:47 05. Perfect Symmetry – 5:12 06. You Don't See Me – 4:03 07. Again and Again – 3:50 08. Playing Along – 5:35 09. Pretend That You're Alone – 3:47 10. Black Burning Heart – 5:23 11. Love Is the End – 5:38 Zespół Keane bywa obiektem wyjątkowo niewybrednych żartów, szczególnie w internecie. Wiele osób twierdzi, że Keane to nic innego jak banda eunuchów, która tworzy piosenki dla eunuchów oraz że Keane to wyjątkowo gówniana kapela, która może konkurować co najwyżej o tytuł najgorszego „rockowego” bandu we wszechświecie. Aczkolwiek nazywanie Keane kapelą rockową jest trochę problematyczne, ponieważ nie wiadomo czy ich granie można nazwać rockiem? W tym zespole nie ma ani jednego gitarzysty. Co prawda kiedyś był, ale odszedł z zespołu jeszcze przed wydaniem debiutanckiej płyty. Mimo tego typu żartów Keane jest zespołem niezwykle popularnym wśród słuchaczy.

Perfekcja? Recenzja płyty Keane - Perfect Symmetry.

Obraz
    01. Spiralling – 4:19     02. The Lovers Are Losing – 5:04    03. Better Than This – 4:03     04. You Haven't Told Me Anything – 3:47    05. Perfect Symmetry – 5:12     06. You Don't See Me – 4:03     07. Again and Again – 3:50    08. Playing Along – 5:35     09. Pretend That You're Alone – 3:47    10. Black Burning Heart – 5:23    11. Love Is the End – 5:38 Zespół Keane bywa obiektem wyjątkowo niewybrednych żartów, szczególnie w internecie. Wiele osób twierdzi, że Keane to nic innego jak banda eunuchów, która tworzy piosenki dla eunuchów oraz że Keane to wyjątkowo gówniana kapela, która może konkurować co najwyżej o tytuł najgorszego „rockowego” bandu we wszechświecie. Aczkolwiek nazywanie Keane kapelą rockową jest trochę problematyczne, ponieważ nie wiadomo czy ich granie można nazwać rockiem? W tym zespole nie ma ani jednego gitarzysty. Co prawda kiedyś był, ale odszedł z zespołu jeszcze przed wydaniem debiutanckiej płyty. Mimo tego typu żartów Keane jest zespołem ni

Coldplay - Viva La Vida Or Death And All His Friends

Obraz
01. Life in Technicolor – 2:29 02. Cemeteries of London – 3:21 03. Lost! – 3:55 04. 42 – 3:57 05. Lovers in Japan/Reign of Love – 6:51 06. Yes – 7:06 07. Viva la vida – 4:01 08. Violet Hill – 3:42 09. Strawberry Swing – 4:09 10. Death and All His Friends – 6:18 Coldplay to obecnie najpopularniejsza kapela grająca alternatywny rock. Trudno powiedzieć co tak naprawdę leży u podstaw wielkiego sukcesu formacji . Być może to, że muzyka zespołu jest ambitna, niepoddająca się presji rynku, a jednocześnie przyjazna masowemu odbiorcy.  Faktem jest, że każda płyta Coldplay jest wydarzeniem. Tak było z najnowszym dziełem Anglików zatytułowanym „Viva La Vida Or Death And All His Friends”. Nazwa płyty została zaczerpnięta z obrazu malarki Fridy Kahlo „Viva La Vida”,z kolei okładkę albumu zdobi obraz francuskiego malarza Eugene’a Delacroix „Wolność wiodąca lud na barykady”.  To nie jedyne nawiązanie do malarstwa. W teledysku do utworu tytułowego wokalista  zespołu Chris Martin wędruje po Hadze z obr

Coldplay - Viva La Vida Or Death And All His Friends

Obraz
  01. Life in Technicolor – 2:29 02. Cemeteries of London – 3:21 03. Lost! – 3:55 04. 42 – 3:57 05. Lovers in Japan/Reign of Love – 6:51 06. Yes – 7:06 07. Viva la vida – 4:01 08. Violet Hill – 3:42 09. Strawberry Swing – 4:09 10. Death and All His Friends – 6:18 Coldplay to obecnie najpopularniejsza kapela grająca alternatywny rock. Trudno powiedzieć co tak naprawdę leży u podstaw wielkiego sukcesu formacji . Być może to, że muzyka zespołu jest ambitna, niepoddająca się presji rynku, a jednocześnie przyjazna masowemu odbiorcy.  Faktem jest, że każda płyta Coldplay jest wydarzeniem. Tak było z najnowszym dziełem Anglików zatytułowanym „Viva La Vida Or Death And All His Friends”. Nazwa płyty została zaczerpnięta z obrazu malarki Fridy Kahlo „Viva La Vida”,z kolei okładkę albumu zdobi obraz francuskiego malarza Eugene’a Delacroix „Wolność wiodąca lud na barykady”.  To nie jedyne nawiązanie do malarstwa. W teledysku do utworu tytułowego wokalista  zespołu Chris Martin wędruje po Hadze z o

Q Awards

Obraz
Przyznano niedawno nagrody magazynu muzycznego "Q". Nagrody otrzymali między innymi: Duffy w kategorii największy przełom w karierze, The Last Shadow Puppets w kategorii najlepszy debiutant oraz Vampire Weekend w kategorii najlepszy teledysk. Ten ostatni zespół został nagrodzony za wideo do numeru „ A Punk ”. Największym zwycięzcą okazała się jednak grupa Coldplay, która zgarnęła dwie nagrody: dla najlepszego zespołu oraz za najlepszy album "Viva La Vida Or Death And All His Friends".

Brightblack Morning Light - Motion to Rejoin

Obraz
Brightblack Morning Light to zespół powstały w Kalifornii w 2002 roku, nagrywający płyty, będące kombinacją psychodelicznego rocka i folku. Dziennikarze porównują grupę gitarzysty i wokalisty Nathana „Naboba” Shineywatera oraz Rachaela „Rayboba” Hughesa obsługujące elektromechaniczne pianino do słynnej, hippisowskiej grupy Grateful Dead , Pink Floyd z wczesnego psychodelicznego okresu, oraz do tak zwanych jam bandów typu The Allman Brothers Band, War i Dave Matthews Band 23 września światło dzienne ujrzał, trzeci krążek kapeli „Motion to Rejoin”. Najbardziej interesującą ciekawostką jest to, że zespół nagrywał ten album na pustyni w Nowym Meksyku, używając do jego powstania wyłącznie energii słonecznej. To jest jednak jedyna fascynująca rzecz związana z tym dziełem. „Motion to Rejoin” jest co prawda płytą intrygującą i mającą prawo się podobać. Improwizacje grupy Brightblack Morning Light na nowej płycie są rozmarzone, zwiewne, delikatne i sielankowe. Muzyka jest bardzo przyjemna dla u

Brightblack Morning Light - Motion to Rejoin

Obraz
Brightblack Morning Light to zespół powstały w Kalifornii w 2002 roku, nagrywający płyty, będące kombinacją psychodelicznego rocka i folku. Dziennikarze porównują grupę gitarzysty i wokalisty Nathana „Naboba” Shineywatera oraz Rachaela „Rayboba” Hughesa obsługujące elektromechaniczne pianino do słynnej, hippisowskiej grupy Grateful Dead , Pink Floyd z wczesnego psychodelicznego okresu, oraz do tak zwanych jam bandów typu The Allman Brothers Band, War i Dave Matthews Band 23 września światło dzienne ujrzał, trzeci krążek kapeli „Motion to Rejoin”. Najbardziej interesującą ciekawostką jest to, że zespół nagrywał ten album na pustyni w Nowym Meksyku, używając do jego powstania wyłącznie energii słonecznej. To jest jednak jedyna fascynująca rzecz związana z tym dziełem. „Motion to Rejoin” jest co prawda płytą intrygującą i mającą prawo się podobać. Improwizacje grupy Brightblack Morning Light na nowej płycie są rozmarzone, zwiewne, delikatne i sielankowe. Muzyka jest bardzo przyjemna dla u

Podsumowanie lata

Obraz
Kolejna pora roku za nami. O płytach napisałem już wiele i trudno mi jest na ten moment wybrać tą najlepszą, wydaną w letnich miesiącach, a jest z czego wybierać. Przypomnę tylko, że świetne albumy nagrali chociażby: Shearwater , Fleet Foxes , Wolf Parade , Jenny Lewis . A jest jeszcze parę wartościowych płyt, o których w ogóle nie wspomniałem, jak chociażby, „ Viva la Vida or Death and All His Friends ” grupy Coldplay (o tym w jednym z następnych postów). Ponieważ sytuacja z płytami przedstawia się w taki sposób, to podsumowanie kwartalne będzie wyglądało w sposób odmienny od poprzednich, mianowicie zaprezentuje największe przeboje tegorocznego lata. 5. Rihanna – Disturbia Pochodząca z Barbadosu gwiazdeczka pop miała dwa wielkie przeboje tego lata. Rhythm&bluesowy " Take a Bow " oraz synthpopowy " Disturbia " . Z tych dwóch wybrałem kawałek zdecydowanie lepszy. Rihanna ma świetny głos i umie go wykorzystać, jej albumy są produkowane przez światowej klasy prod

Podsumowanie lata, czyli o lizakach, whisky i lizanku

Obraz
Kolejna pora roku za nami. O płytach napisałem już wiele i trudno mi jest na ten moment wybrać tą najlepszą, wydaną w letnich miesiącach, a jest z czego wybierać. Przypomnę tylko, że świetne albumy nagrali chociażby: Shearwater , Fleet Foxes , Wolf Parade , Jenny Lewis . A jest jeszcze parę wartościowych płyt, o których w ogóle nie wspomniałem, jak chociażby, „ Viva la Vida or Death and All His Friends ” grupy Coldplay (o tym w jednym z następnych postów). Ponieważ sytuacja z płytami przedstawia się w taki sposób, to podsumowanie kwartalne będzie wyglądało w sposób odmienny od poprzednich, mianowicie zaprezentuje największe przeboje tegorocznego lata. 5. Rihanna – Disturbia Pochodząca z Barbadosu gwiazdeczka pop miała dwa wielkie przeboje tego lata. Rhythm&bluesowy " Take a Bow " oraz synthpopowy " Disturbia " . Z tych dwóch wybrałem kawałek zdecydowanie lepszy. Rihanna ma świetny głos i umie go wykorzystać, jej albumy są produkowane przez światowej klasy pro

Underoath - Lost in the Sound of Separation

Obraz
Underoath to bardzo ciekawa kapela, tworząca w gatunku metalcore, którego dominującym elementem ą hałas, wrzaski i krzyki. Brzmi to przerażająco, ale Underoath potrafi grać również w sposób bardziej wysublimowany, dlatego też nowy krążek kapeli „Lost in the Sound of Separation” powinien być intrygującą rzeczą zarówno dla wielbicieli hardcore punka, heavy metalu oraz łagodniejszych form ekspresji. W polskiej prasie i polskim Internecie jest naprawdę niewiele informacji o tej grupie, a szkoda. Underoath został założony w 1998 roku w mieście Ocala na Florydzie w USA. Ciekawym faktem jest to, iż Underoath grając niezwykle brutalny rodzaj muzyki jest kapelą chrześcijańską. Drugą bardzo istotną rzeczą jest to, że Underoath nie ma lidera. Co najwyżej można wyróżnić niezbyt męsko wyglądającego perkusistę i wokalistę Aarona Gillespie, który jako jedyny grał na wszystkich albumach grupy oraz gitarzystów: Spencera Chamberlaina, który także „krzyczy” i „warczy” na „Lost in the Sound of Separation”

Underoath - Lost in the Sound of Separation

Obraz
Underoath to bardzo ciekawa kapela, tworząca w gatunku metalcore, którego dominującym elementem ą hałas, wrzaski i krzyki. Brzmi to przerażająco, ale Underoath potrafi grać również w sposób bardziej wysublimowany, dlatego też nowy krążek kapeli „Lost in the Sound of Separation” powinien być intrygującą rzeczą zarówno dla wielbicieli hardcore punka, heavy metalu oraz łagodniejszych form ekspresji. W polskiej prasie i polskim Internecie jest naprawdę niewiele informacji o tej grupie, a szkoda. Underoath został założony w 1998 roku w mieście Ocala na Florydzie w USA. Ciekawym faktem jest to, iż Underoath grając niezwykle brutalny rodzaj muzyki jest kapelą chrześcijańską. Drugą bardzo istotną rzeczą jest to, że Underoath nie ma lidera. Co najwyżej można wyróżnić niezbyt męsko wyglądającego perkusistę i wokalistę Aarona Gillespie, który jako jedyny grał na wszystkich albumach grupy oraz gitarzystów: Spencera Chamberlaina, który także „krzyczy” i „warczy” na „Lost in the Sound of Separation”

Wolf Parade - At Mount Zoomer

Obraz
Wolf Parade - At Mount Zoomer (2008) Sub Pop  01. Soldier's Grin - 4:37 02. Call It a Ritual - 2:45 03. Language City - 5:02 04. Bang Your Drum - 3:10 05. California Dreamer - 6:00 06. The Grey Estates - 3:26 07. Fine Young Cannibals - 6:31 08. An Animal in Your Care - 4:19 09. Kissing the Beehive - 10:52 Nie wiem czy Święty Graal muzyki popularnej istnieje, a jeżeli tak to czy jest on jakimś kielichem. Jestem natomiast pewien, że jeżeli istnieje, to kanadyjska grupa Wolf Parade była w momencie nagrywania albumu „At Mount Zoomer” w jego posiadaniu, przynajmniej przez chwilę. Formacja z Montrealu zadebiutowała w 2005 roku albumem „Apologies to the Queen Mary” i od razu została okrzyknięta przez krytyków  jedną z największych nadziei indie rocka. Inspiracje kapeli są widoczne jak na dłoni. W twórczości grupy słychać bardzo wyraźny wpływ Spoon , Pixies, Davida Bowiego z czasów „trylogii berlińskiej” oraz przede wszystkim Modest Mouse. Warto w tym miejscu dodać, że lider Modest Mouse

Wolf Parade - At Mount Zoomer

Obraz
Wolf Parade - At Mount Zoomer (2008) Sub Pop  01. Soldier's Grin - 4:37     02. Call It a Ritual - 2:45     03. Language City - 5:02     04. Bang Your Drum - 3:10     05. California Dreamer - 6:00     06. The Grey Estates - 3:26     07. Fine Young Cannibals - 6:31     08. An Animal in Your Care - 4:19     09. Kissing the Beehive - 10:52 Nie wiem czy Święty Graal muzyki popularnej istnieje, a jeżeli tak to czy jest on jakimś kielichem. Jestem natomiast pewien, że jeżeli istnieje, to kanadyjska grupa Wolf Parade była w momencie nagrywania albumu „At Mount Zoomer” w jego posiadaniu, przynajmniej przez chwilę. Formacja z Montrealu zadebiutowała w 2005 roku albumem „Apologies to the Queen Mary” i od razu została okrzyknięta przez krytyków  jedną z największych nadziei indie rocka. Inspiracje kapeli są widoczne jak na dłoni. W twórczości grupy słychać bardzo wyraźny wpływ Spoon , Pixies, Davida Bowiego z czasów „trylogii berlińskiej” oraz przede wszystkim Modest Mouse. Warto w tym miej