Wolf Parade - At Mount Zoomer

Wolf_Parade__At_Mount_Zoomer

Wolf Parade - At Mount Zoomer (2008) Sub Pop

 01. Soldier's Grin - 4:37
    02. Call It a Ritual - 2:45
    03. Language City - 5:02
    04. Bang Your Drum - 3:10
    05. California Dreamer - 6:00
    06. The Grey Estates - 3:26
    07. Fine Young Cannibals - 6:31
    08. An Animal in Your Care - 4:19
    09. Kissing the Beehive - 10:52

Nie wiem czy Święty Graal muzyki popularnej istnieje, a jeżeli tak to czy jest on jakimś kielichem. Jestem natomiast pewien, że jeżeli istnieje, to kanadyjska grupa Wolf Parade była w momencie nagrywania albumu „At Mount Zoomer” w jego posiadaniu, przynajmniej przez chwilę.


Formacja z Montrealu zadebiutowała w 2005 roku albumem „Apologies to the Queen Mary” i od razu została okrzyknięta przez krytyków  jedną z największych nadziei indie rocka. Inspiracje kapeli są widoczne jak na dłoni. W twórczości grupy słychać bardzo wyraźny wpływ Spoon, Pixies, Davida Bowiego z czasów „trylogii berlińskiej” oraz przede wszystkim Modest Mouse. Warto w tym miejscu dodać, że lider Modest Mouse - Isaac Brock bardzo pomógł Wolf Parade. Brock wyprodukował debiutancki album Wolf Parade oraz polecił zespół legendarnej wytwórni Sub Pop


Nie przypadkowo w pierwszym akapicie wspomniałem o Świętym Graalu. Liderzy Wolf Parade: Dan Boeckner oraz Spencer Krug śpiewają o nim w ostatnim utworze na płycie „Kissing the Beehive”. Tak jak ww. utwór miał też się nazywać cały album, ale zespół w ostatniej chwili zmienił jego nazwę. Klawiszowiec Spencer Krug tłumaczył później, że członkowie grupy nie chcieli aby płyta nosiła ten sam tytuł co książka Jonathana Carolla „Całując Ul". Podobno członkowie grupy dopiero w ostatniej chwili zorientowali się, że istnieje książka o tytule „Kissing the Beehive”. Jest to bardzo ciekawe, biorąc pod uwagę, że Spencer Krug śpiewa w utworze "Kissing the Beehive" następujące słowa:


Johnathan, Johnathan
Waterfalls are running thin you know
Here's a holy grail for you to hold
Fire in the hole, fire in the hole, fire in the hole”.


Ale czy to naprawdę jest takie ważne? “Kissing the Beehive” to utwór wybitny, trwający całe jedenaście minut, w którym przewija się tyle pomysłów, że można by nimi obdzielić kilka piosenek. Co ciekawe temu utworowi bliżej do dokonań progresywnych zespołów z lat 70.  niż do twórczości topowych artystów indie rockowych. We wspomnianym utworze oraz w większości pozostałych słychać mniejsze wpływy Isaaca Brocka, co słusznie zauważyła recenzentka Pitchforka. Jest to bardzo dobra wiadomość, bo dzięki temu grupa Wolf Parade ma  ciekawszy styl niż na pierwszej płycie.


Jeszcze dwukrotnie na „At Mount Zoomer” Wolf Parade wznoszą się na wyżyny artyzmu. Najpierw w kojarzącym się z utworami Spoon i opartym na motywie fortepianowym „Call It a Ritual”, a później w równie epickim co „Kissing the Beehive”, choć trochę krótszym, bo tylko sześciominutowym utworze „California Dreamer”. Pozostałe numery na płycie również są godne uwagi, aczkolwiek nie są tak znakomite jak trzy wymienione wyżej utwory. „At Mount Zoomer” to jeden z najlepszych albumów roku. Jedyne co nam pozostaje to ekscytować się nowym dziełem Kanadyjczyków i czekać na ich kolejny krążek. Być może w trakcie nagrywania następcy „At Mount Zoomer” muzycy będą mieć Świętego Graala cały czas przy sobie?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa