Underoath - Lost in the Sound of Separation

Underoath

Underoath to bardzo ciekawa kapela, tworząca w gatunku metalcore, którego dominującym elementem ą hałas, wrzaski i krzyki. Brzmi to przerażająco, ale Underoath potrafi grać również w sposób bardziej wysublimowany, dlatego też nowy krążek kapeli „Lost in the Sound of Separation” powinien być intrygującą rzeczą zarówno dla wielbicieli hardcore punka, heavy metalu oraz łagodniejszych form ekspresji.


W polskiej prasie i polskim Internecie jest naprawdę niewiele informacji o tej grupie, a szkoda. Underoath został założony w 1998 roku w mieście Ocala na Florydzie w USA. Ciekawym faktem jest to, iż Underoath grając niezwykle brutalny rodzaj muzyki jest kapelą chrześcijańską. Drugą bardzo istotną rzeczą jest to, że Underoath nie ma lidera. Co najwyżej można wyróżnić niezbyt męsko wyglądającego perkusistę i wokalistę Aarona Gillespie, który jako jedyny grał na wszystkich albumach grupy oraz gitarzystów: Spencera Chamberlaina, który także „krzyczy” i „warczy” na „Lost in the Sound of Separation” oraz Timothy’ego McTague. Przede wszystkim o czym w Polsce mało kto wie, Underoath odniósł duży sukces komercyjny i być może jest to najważniejsza kapela metalcorowa na świecie. Dowodem na ich popularność jest oczywiście lista Billboardu, na której dwa lata temu ich poprzedni, studyjny album „Define the Great Line” zadebiutował na 2. miejscu najlepiej sprzedających się albumów  w USA, natomiast „Lost in the Sound of Separation” z września tego roku dotarł do 8. miejsca listy bestsellerów.


„Lost in the Sound of Separation” jest oczywiście albumem agresywnym, szybkim, niespokojnym oraz dzikim. Aczkolwiek w swej drugiej części płyta nie jest już tak brutalna - do muzyki muzycy przemycili pierwiastek melodyjności. Szczególnie słychać to w singlu pilotującym „Lost in the Sound of Separation” zatytułowanym „Desperate Times, Desperate Measures” ilustrowanym znakomitym teledyskiem. Sam koniec płyty, gdzie znajdują się numery "Too Bright To See, Too Loud To Hear" oraz "Desolate Earth :: The End Is Here" jest chyba najlepszy. Zapewne dlatego, że muzycy bardzo się tu wyciszyli. W drugim z tych utworów dużo do powiedzenia ma klawiszowiec Underoath Christopher Dudley, który stworzył bardzo nastrojowy, elektroniczny kawałek.


Underoath bardziej melodyjny, gdzie więcej śpiewa Gillespie i więcej ma do powiedzenia Dudley jest bardziej przyjazny przypadkowym słuchaczom lubującym się w przebojach radiowych. Może kolejny album będzie w całośći utrzymany  w takim klimacie? Metalcorową misję członkowie Underoath wypełnili w stu procentach, a część „Lost in the Sound of Separation” pokazuje, że są na drodze do wypracowania nowego, unikalnego, czerpiącego dużo z metalcoru stylu. Takie utwory jak „The Created Void” czy "Emergency Broadcast :: The End Is Near" wskazują natomiast na olbrzymi potencjał tej ciekawej grupy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa