David Bowie - Blackstar, recenzja 2016

David_Bowie__Blackstar

David Bowie - Blackstar (2016) Columbia



01. Blackstar – 9:56
02. 'Tis a Pity She Was a Whore – 4:45
03. Lazarus – 6:23
04. Sue (Or in a Season of Crime) – 4:35
05. Girl Loves Me – 4:53
06. Dollar Days – 4:36
07. I Can't Give Everything Away – 5:41


Biorąc pod uwagę dramatyczne okoliczności w jakich była nagrywana ta płyta, nie sposób po raz kolejny nie pochylić czoła przed legendarnym muzykiem. Niestety po raz ostatni. "Blackstar" to jedna z najambitniejszych płyt w historii muzyki pop i być może najlepsza.

Początkowe sceny filmu Antona Corbijna "Control", opowiadającego historię zespołu Joy Division, pokazują niezwykły szacunek, jakim darzyli Davida Bowiego młody Ian Curtis i jego znajomi podczas pierwszych odsłuchów płyty "Aladdin Sane". Ten generalnie mało istotny z punktu widzenia fabuły obrazu fragment filmu, bardzo dużo opowiada o poważaniu i uwielbieniu, jakim był darzony twórca hitów "Space Oddity" i "Starman" w pierwszej połowie lat 70. Od premiery albumu "Aladdin Sane" minęły aż czterdzieści trzy lata, ale mimo to dalej na świecie jest mnóstwo młodych ludzi, dla których twórczość Davida Bowie jest czymś ważnym i inspirującym.

"Blackstar" nie wywołał w dniu premiery podniecenia u tak dużej ilości osób jak dawne dokonania muzyka. Jednakże słuchacze wrażliwi na sztukę Bowiego są być może dotknięci nowym dziełem równie mocno co Ian Curtis w 1973 roku. Ostatni krążek angielskiego muzyka jest dziełem niezwykle wysokiego lotu. David Bowie zawsze był ceniony przez odbiorców z powodu niebywałej umiejętności łączenia sztuki wysokiej z muzyką pop przeznaczoną dla mas. Artysta jednak tym razem zaprezentował album na wskroś niekomercyjny, bardzo ciężkostrawny dla wyznawców zasady, że piosenki powinny być sztuką łatwą, lekką i przyjemną.

Płyta rozpoczyna się od trwającego blisko dziesięć minut utworu tytułowego, nagranego w stylu łączącym w sobie elementy art rocka oraz nu jazzu. Ten awangardowy kawałek, obfitujący w zmiany tempa, czerpiący w równej mierze z drum 'n' bassu, chorału gregoriańskiego i bluesa jest często porównywany z kokainową fantazją artysty sprzed czterdziestu lat - utworem "Station to Station". Choć tak naprawdę te dwa nagrania łączy tylko czas trwania oraz sposób konstrukcji dzieła. Notabene nie ważne w jakich superlatywach będą się rozpisywać dziennikarze na temat kawałka "Blackstar" jedno jest pewne – ten numer jest pierwszorzędny, ale nie jest w stanie równać się z kultowym "Station to Station".

Album "Blackstar" jest nie tylko najambitniejszym dziełem Bowiego od lat, ale jest również płytą najbardziej satysfakcjonującą fanów artysty od bardzo długiego czasu. Angielski muzyk postanowił po raz kolejny sięgnąć do brzmienia i stylu jaki prezentował w świetnych artystycznie dla niego latach 90. "'Tis a Pity She Was a Whore" oraz "I Can't Give Everything Away" to jawny powrót do jazzowo-soulowego stylu z "Black Tie White Noise", z kolei nagrana po raz drugi piosenka "Sue (Or in a Season of Crime)" spokojnie mogłaby się znaleźć na albumie "Outside".

Ostatnia wydana za życia płyta Bowiego nie zawiera wielkich przebojów, jednak "Blackstar" niezwykle wciąga i hipnotyzuje słuchaczy, głównie za sprawą intrygującego, nawiązującego do jazzu brzmienia, jakże odmiennego od rockowego stylu, jaki artysta zademonstrował na kilku ostatnich płytach. Frapujący koloryt dźwięku nowych piosenek artysty jest zasługą współpracowników piosenkarza, wśród których znaleźli się głównie muzycy jazzowi z saksofonistą Donnym McCaslinem na czele. Trzeba przyznać, że flagowe dla angielskiego muzyka hasło - zmiana, nawet tuż przed śmiercią nie było dla niego czczym frazesem, tylko drogowskazem wyznaczającym kierunek artystycznego rozwoju.

"Blackstar" co prawda nie zawiera przebojów w klasycznym tego słowa znaczeniu, ale nawet fani artysty, którzy uznają tylko składanki największych hitów brytyjskiego piosenkarza mogą uśmiechnąć się pod nosem słuchając dwóch ostatnich fragmentów płyty. Utwór "Dollar Days" nawiązuje do pierwszego przeboju artysty "Space Oddity", z kolei wspomniany już "I Can't Give Everything Away" zawiera cytat z instrumentalnego kawałka "A New Career in a New Town" z płyty "Low". Krótko mówiąc David Bowie po raz kolejny pokazał wielką klasę. Fani mogą już tylko mieć nadzieję, że niewydane piosenki tego wielkiego muzyka ujrzą niedługo światło dzienne i są równie dobre co te, które znajdują się na "Blackstar".

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa