Queen - A Kind of Magic


Queen - A Kind of Magic (1986) EMI, Parlophone



01. One Vision (Queen) – 5:10
02. A Kind Of Magic (Roger Taylor) – 4:24
03. One Year of Love (John Deacon) – 4:26
04. Pain Is So Close to Pleasure (Freddie Mercury, Deacon) – 4:21
05. Friends Will Be Friends (Mercury, Deacon) – 4:07
06. Who Wants to Live Forever (Brian May) – 5:15
07. Gimme the Prize (Kurgan's Theme) (May) – 4:34
08. Don’t Lose Your Head (Taylor) – 4:38
09. Princes of the Universe (Mercury) – 3:32


Po koncercie na LIVE AID popularność zespołu sięgnęła zenitu. Płyta "A Kind Of Magic" z miejsca stała się bestsellerem, a towarzysząca jej trasa koncertowa okazała się jedną z najgłośniejszych w historii. Polscy fani mogli oglądali to wszystko z dystansu z nieukrywaną zazdrością do reszty świata. Komunizm sprawił, że Freddie Mercury z zespołem nie przyjechał do Polski i relacje z tamtych koncertów Queen Polacy oglądali niczym lądowanie kosmitów. Mniejsza z tym. Trasa "Magic Tour" z powodu choroby Mercury'ego okazała się ostatnią trasą zespołu w klasycznym składzie, a piosenki z "A Kind Of Magic" ostatnimi promowanymi na żywo przez Freddiego.Te wszystkie fakty sprawiają, że dwunasty studyjny album Queen jest dziełem magicznym z pogranicza mitologii i filmu science-fiction (notabene piosenki z tej płyty zostały wykorzystane w filmie fantasy "Nieśmiertelny").


Jednak trzeba też dodać, że zespół w pewnych momentach przekroczył granice dobrego smaku. Przede wszystkim przesadzono z wygładzaniem brzmienia. Poza tym niemalże wszechobecny patos, najbardziej drażniący w hymnicznym "Friends Will Be Friends", opowiadający o uroku posiadania przyjaciół. Żenada. Jednak generalnie Queen zaprezentowali się lepiej niż na "The Works". O ile tamten krążek był tym dla zespołu czym dla Davida Bowiego były "Tonight" i "Never Let Me Dow" to ten album w niektórych momentach jest czarujący. Zaśpiewany falsetem, nawiązujący do nagrań r&B "Pain Is So Close To Pleasure" oraz dynamiczny, syntezatorowy kawałek "Don’t Lose  Your Head", zainspirowany zapewne spotkaniami zespołu z ikoną muzyki disco Giorgio Moroderem pozytywnie zaskakują.


Wielkie wrażenie robi "Who Wants To Live Forever", gdzie zespół przekroczył granicę jeżeli chodzi o aranżację i zatrudnił orkiestrę symfoniczną Michaela Kamena. Mało tego. Gitarowe solo Maya w tym utworze to zdecydowanie najlepszy moment tego albumu. Zaśpiewany wspólnie przez Maya i Mercury'ego "Who Wants To Live Forever" na pewno przeszedł próbę czasu. Nie da się tego powiedzieć o dwóch pozostałych megahitach z tego krążka, ogranych do granic możliwości przez stacje radiowe: "One Vision" i "A Kind Of Magic". Pierwszy z nich został zainspirowany LIVE AID. Napędzany fajnym, mocnym gitarowym riffem kawałek został zarżnięty przez wszechobecne syntezatory, przez co dzisiaj brzmi nijako. "A Kind Of Magic" to natomiast świetna linia basu, gitarowe zagrywki Briana na najwyższym światowym poziomie i tylko niezła melodia. Zespół ma lepsze rzeczy w tym stylu w swoim dorobku.


"A Kind Of Magic" to płyta nie umywająca się do poprzednich wielkich dokonań zespołu. Paradoksalnie jednak gdyby wskazać jeden album zespołu z lat 80., który trzeba przesłuchać to byłby to "A Kind Of Magic". Wszystko dlatego, że ten krążek to po prostu historia! Nie tylko muzyki rockowej, ale też historia telewizji, mediów i ...Anglii. Szał na ten zespół na wyspach był wtedy niewyobrażalny - "A Kind Of Magic" w Wielkiej Brytanii w pierwszym tygodniu sprzedaży rozszedł się w ponad 100 tysiącach egzemplarzy, a występy na stadionie Wembley, w Manchesterze, Newcastle i Knebworth obejrzały setki tysięcy szczęśliwców, którym udało się zdobyć bilety. No i jeszcze AIDS. Zaledwie dwa miesiące po wielkim koncercie w Knebworth (sprzedano 120 tysięcy biletów, choć na imprezę wbiło podobno ok. 200 tysięcy osób) gruchnęła wieść, że Freddie Mercury zrobił sobie test na obecność wirusa HIV. Zespół zaprzeczał, ale wszyscy wiedzą, że tabloidy tym razem nie kłamały i w 1991 roku magia się skończyła, przynajmniej na jakiś czas.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa