Paul McCartney - Egypt Station


Paul McCartney - Egypt Station (2018) Capitol



 01. Opening Station (0:42)
02. I Don’t Know (4:27)
03. Come On To Me (4:11)
04. Happy With You (3:34)
05. Who Cares (3:13)
06. Fuh You (3:23)
07. Confidante (3:04)
08. People Want Peace (2:59)
09. Hand In Hand (2:35)
10. Dominoes (5:02)
11. Back In Brazil (3:21)
12. Do It Now (3:17)
13. Caesar Rock (3:29)
14. Despite Repeated Warnings (6:58)
15. Station II (0:47)
16. Hunt You Down/Naked/C-Links (6:23)



Dziennikarz magazynu "Rolling Stone" Colin St. John wyliczył, że Paul McCartney przez 29 lat nie miał hitu w Stanach Zjednoczonych! Tyle bowiem lat minęło pomiędzy sukcesami utworów "Spies Like Us” oraz “FourFiveSeconds". Teza jaka nasuwa się na myśl w związku z tym artykułem jest jednoznaczna. Paul McCartney przez lata był artystą zapomnianym, żeby odrodzić się jak feniks z popiołów dzięki współpracy z młodymi, zdolnymi Amerykanami: Kanye Westem i Rihanną. Jednak ta sugestia jest mocno naciągana. Co prawda Paul McCartney od połowy lat 80. nie nagrał hitu na miarę przebojów The Beatles, ale wciąż był bardzo popularny. Bajkowy numer "Once Upon a Long Ago", charytatywny utwór "Ferry Cross the Mersey" czy zainspirowany brzmieniami latynoskimi "Hope of Deliverance" to były przecież wielkie światowe hity.


Poza tym prawie każdy album McCartneya z ostatnich 30 lat świetnie się sprzedawał w Stanach Zjednoczonych. Tak jest też z najnowszym albumem artysty "Egypt Station", który z miejsca zdobył szczyt amerykańskiej listy Billboard 200! W tym miejscu warto jeszcze dodać, że Paul McCartney bardziej niż na pisaniu radiowych hitów skupia się na tworzeniu dobrych od początku do końca albumów. Został zresztą za to nagrodzony. Płyty "Flaming Pie" i "Chaos and Creation in the Backyard" były nominowane do nagrody Grammy w kategorii album roku. Równie dobry co wspomniane krążki jest "Egypt Station". Co prawda album nie powala na łopatki przy pierwszym przesłuchaniu, ale z biegiem czasu można się w tym dziele zakochać.


Płaczliwa, soulowa ballada "I Don't Know", mocny, rytmiczny rockowy numer "Come On to Me" oraz folkowy, zdominowany przez brzmienie akustyków kawałek "Happy with You" świetnie wprowadzają w klimat płyty i dają nadzieję na to, że do końca będzie ciekawie. Tak jest w istocie. Najmocniejsze fragmenty płyty znajdują się jednak w drugiej jej części. Niezwykle bogato zaaranżowana ballada "Hand in Hand" z fletami, akustykami, smykami oraz fortepianem wyciska łzy. "Back in Brazil" to wycieczka do klubu, gdzie rządzą latynoskie rytmy. "Despite Repeated Warnings" to z kolei rockowa suita, składająca się z kilku połączonych ze sobą fragmentów muzycznych. Ten ostatni utwór bardziej przypomina progresywne eskapady Eltona Johna  z lat 70. niż przeboje ex-Beatlesa.


Podsumowując "Egypt Station" to naprawdę dobry album. Jaki inny idol sprzed laty może się popisać takim dziełem jak Paul McCartney? Chyba żaden.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa