Chvrches - Love Is Dead

Chvrches__Love_is_Dead

CHVRCHΞS - Love Is Dead (2018) Glassnote


smoothstar2smoothstar2smoothstar2smoothstar_halfsmoothstar0


 01. Graffiti – 3:38
02. Get Out – 3:51
03. Deliverance – 4:12
04. My Enemy (featuring Matt Berninger) – 3:53
05. Forever – 3:44
06. Never Say Die – 4:23
07. Miracle – 3:08
08. Graves – 4:43
09. Heaven/Hell – 5:05
10. God's Plan – 3:31
11. Really Gone – 3:11
12. ii – 1:09
13. Wonderland – 4:35


chvrches_1


chvrches2


lauren_chvrches3


W opinii wielu najnowszy album szkockiego zespołu Chvrches jest pozycją wyjątkowo cool, idealną na falę upałów, która niedawno ogarnęła Europę.


Zespół dowodzony przez uroczą Lauren Mayberry istnieje od 2011 roku i w tym czasie udało mu się zaskarbić sympatię nie tylko dziennikarzy muzycznych (kapela była nominowana do takich nagród jak Sound of... , BRIT i NME Awards), ale też fanów na całym świecie. To, że Chvrches zdobędą 1. miejsce w rodzinnej Szkocji (dzięki płycie "Every Open Eye" z 2015 roku) było więcej niż pewne, ale popularność muzyków wykroczyła daleko poza granice Wielkiej Brytanii - Chvrches albo jak wolą artyści CHVRCHΞS świetnie poradzili sobie na listach przebojów w Australii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych.

Płyta "Love Is Dead" zapowiadała się naprawdę bardzo dobrze. Temat umarłej, zwiędłej albo gnijącej miłości jest stary jak świat i bardzo wdzięczny (warto sprawdzić chociażby wiersz Detleva von Liliencrona "Umarła miłość") więc Lauren Mayberry i koledzy nie powinni mieć problemów z napisaniem tekstów piosenek. Album zapowiadał się dobrze nie tylko lirycznie. Pomimo tego, że zespół istnieje dopiero od siedmiu lat to ci ludzie grają i tworzą muzykę od tak dawna, że powinni wymiatać na swoich ulubionych syntezatorach.


Warto podkreślić, że osoby wtajemniczone bardzo wiele obiecywały sobie po Lauren Mayberry. To nie tylko uzdolniona sopranistka, ale też autorka tekstów piosenek, perkusistka, pianistka, dziennikarka, działaczka LGBT i feministka. Na początku swojej kariery Maybery przerobiła nawet kultowy rap-metalowy utwór Rage Against the Machine "Killing in the Name" (co jest trochę szokujące biorąc pod uwagę, że teraz gra synth-pop). Wokalistka Chvrches jest więc osobą nietuzinkową i można było spodziewać się naprawdę jej najdojrzalszego dzieła, tym bardziej, że artystka niedawno skończyła 30 lat.


"Love Is Dead" spełnia oczekiwania tylko w paru momentach. Naprawdę kozacką, zapierającą dech w piersiach syntezatorową nutę na modłę niezapomnianego duetu Erasure, Chvrches prezentują na nowej płycie tylko w kilku momentach. Pierwszym z nich jest uduchowiony "Deliverance" z melodyjnymi, pięknymi zwrotkami i budującym napięcie przed-refrenem. Zaraz później Chvrches prezentuje jeden ze swoich najmocniejszych ciosów - elektro-popowy "My Enemy" ("Mój wróg") z gościnnym udziałem Matta Berningera z The National (indie rockowy zespół znany w kręgach wielbicieli zespołu Radiohead ze swoich smutnych piosenek). "My Enemy" to rzecz przypominająca bardzo dokonania La Roux, ale Chvrches odwalili tu kawał naprawdę dobrej roboty i mimo stylistycznego podobieństwa do piosenek La Roux's Elly Jackson nie ma się wrażenia, że Szkoci coś skopiowali. Świetnie wypada też mocny, singlowy numer "Miracle" przywodzący na myśl Imagine Dragons, a w szczególności charakterystyczny "Radioactive". Szybka, dyskotekowa piosenka "Graves" ("Groby"), gdzie Lauren Mayberry zmienia się w Katy Perry oraz utwór "Heaven/Hell" nawiązujący do twórczości Paramore to inne mocne momenty nowej płyty Chvrches.


Podsumowując "Love is Dead" jest nieoszlifowanym diamentem, płytą pełną zachwycających dźwięków (muzycy świetnie zagrali na klawiszach w szybkim, kosmicznym "God's Plan" i w metafizycznej miniaturce "ii"), ale też banalnych, oczywistych melodii, co powoduje, że album jest po części nudny. Oczywiście CHVRCHΞS warto poznać, bo to intrygujący zespół i do tego modny, który zapewne da wiele emocjonujących koncertów podczas nadchodzących festiwali muzycznych ("Get Out", "Never Say Die" czy wspomniane "Deliverance" świetnie się nadają na imprezowe harce), ale płyta koniec końców nie powala, a szkoda, bo miała (w końcu pomógł ją nagrać Dave Stewart z Eurythmics).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa