Arcade Fire - Everything Now

EverythingNow

ArcadeFireeverythingnow


arcadefirepressphoto04billboard1548


Arcade Fire - Everything Now (2017) Columbia


smoothstar2smoothstar2smoothstar2smoothstar_halfsmoothstar0
01. Everything_Now (Continued) – 0:46
02. Everything Now – 5:03
03. Signs of Life – 4:36
04. Creature Comfort – 4:43
05. Peter Pan – 2:48
06. Chemistry – 3:37
07. Infinite Content – 1:37
08. Infinite_Content – 1:41
09. Electric Blue – 4:02
10. Good God Damn – 3:34
11. Put Your Money on Me – 5:53
12. We Don't Deserve Love – 6:29
13. Everything Now (Continued) – 2:22


Najnowszy krążek Arcade Fire od razu zdobył szczyty światowych list przebojów i serca większości słuchaczy, aczkolwiek jest paru malkontentów, którym najnowsze dzieło kanadyjskiej formacji nie za bardzo pasuje. Do grupy niezadowolonych odbiorców zalicza się krytyków muzycznych zawiedzionych nowymi pomysłami stylistycznymi, aranżacyjnymi i kompozycyjnymi grupy. Część z nich jasno i wyraźnie mówi, że zespół Arcade Fire zboczył z kursu i produkuje teraz numery płaskie, nijakie, niedokończone, generalnie dla pozbawionych dobrego gustu muzycznego odbiorców. Czy ten atak na formację nr 1 kanadyjskiego rocka jest słuszny? Tak na dobrą sprawę nie. Co prawda Arcade Fire trochę go sprowokowali, gdyż nagrali najsłabszy album w swojej przepięknej karierze, a także odeszli nieco od tego co wcześniej grali - z ręką na sercu trzeba przyznać, iż do melancholijnego "The Suburbs" czy art-rockowego "Reflektor" nowy krążek nie ma prawa startu. Generalnie jednak albumu "Everything Now" słucha się bardzo dobrze.


"Everything Now" rozpoczyna żwawy i dość pogodny utwór tytułowy, niemniej jednak tekstowo jest to dość gorzka piosenka, opowiadająca o bezmyślnym i irracjonalnym konsumpcjonizmie. Ten jawnie dyskotekowy numer to trafna diagnoza dzisiejszych czasów. Win Butler oraz towarzyszący mu muzycy wykrzykują w piosence:
"I każdy pokój w mym domu jest wypełniony g*wnem bez którego nie mógłbym żyć,
(Teraz wszystko!) Potrzebuję tego,
(Teraz wszystko!) Nie mogę bez tego żyć".
Słuchając tego nie sposób nie przyznać członkom Arcade Fire racji. Jeszcze lepszy od kawałka tytułowego i równie trafnie opisujący szaloną teraźniejszość jest kolejny kawałek na płycie "Signs of Life", bardzo przypominający dokonania trochę zapomnianego już Talking Heads. Ten wyborny utwór opowiadający o jałowości i bezsensie współczesnego życia:
("Szukając znaków życia,
Szukając znaków każdej nocy,
Ale nie ma tu znaków życia,
Więc zróbmy to jeszcze raz")
już teraz jest jednym z hymnów zespołu wykonywanym obowiązkowo na koncertach. "Creature Comfort" z bardzo mocnym tekstem o zabłąkanych młodych ludziach, nienawidzących siebie i generalnie wszystkich dookoła, z początku przypomina kawałki Depeche Mode, jednak później przeistacza się on w typowy nowofalowy numer, zdecydowanie bliższy dokonaniom Simple Minds niż Depeche Mode. "Peter Pan" łączący w sobie estetykę reggae oraz niszową elektronikę to zapadający w pamięć utwór o sennych marzeniach jakiegoś uczuciowego, tęsknego chłopaka. Jeszcze bardziej rozbujane jest nagranie "Chemistry" przypominające o eksperymentach Eltona Johna za jego najlepszych czasów ("Jamaica Jerk-Off"). Krótki, punkowy numer "Infinite Content" oraz nawiązujący do twórczości MGMT i wyprodukowany przez Thomasa Bangaltera z housowego duetu Daft Punk kawałek "Electric Blue" są doprawdy niezłe, ale nie robią już tak dużego wrażenia jak utwory z pierwszej części płyty. Kolejna piosenka na płycie "Good God, Damn" przypomina z kolei The Rolling Stones, a najbardziej chyba piosenkę "Miss You" - warto w tym miejscu dodać, że wokalista formacji nie starał się tutaj ścigać z Mickiem Jaggerem, tylko zaśpiewał po swojemu. No i dobrze, gdyż Win Butler przegrał by tę konfrontację, tak jak zresztą większość piosenkarzy. Szybko zapada w pamięć motoryczny kawałek "Put Your Money on Me", w którym rozbrzmiewają echa starego przeboju Marianne Faithful "Broken English". Jest to obok singlowych kawałków jeden z najlepszych momentów nowej płyty Kanadyjczyków. Z kolei znajdujący się na samym końcu "Everything Now" hipnotyczny, niezwykle długi numer "We Don't Deserve Love" po prostu nudzi. Arcade Fire nagrali chyba ten utwór ot tak, żeby zapchać płytę.


"Everything Now" na pewno nie spełnia wielu oczekiwań. Nie ma na nim takich hiciorów jak: "Reflektor", "Joan of Arc", "Here Comes the Night Time II", "Ready to Start", "Deep Blue", "In the Backseat" czy "Black Mirror", które wypełniały poprzednie płyty sekstetu. "Everything Now" momentami może nużyć, irytować, drażnić. Jednak uczciwie trzeba przyznać, że mimo tych wszystkich niedoskonałości ta płyta jest całkiem dobra, a Arcade Fire jest w dalszym ciągu najważniejszym zespołem współczesnego rocka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa