Elton John - 21 at 33

elton_john__21_at_33

Elton John - 21 at 33 (1980) Rocket Records


smoothstar2smoothstar2smoothstar0smoothstar0smoothstar0


  01. Chasing the Crown – 5:31
02. Little Jeannie – 5:18
03. Sartorial Eloquence (Don't Ya Wanna Play This Game No More?) – 4:44
04. Two Rooms at the End of the World – 5:39
05. White Lady White Powder – 4:31
06. Dear God  – 3:44
07. Never Gonna Fall in Love Again – 4:06
08. Take Me Back – 3:51
09. Give Me the Love – 5:22


Kariera Eltona Johna na przełomie lat 70. i 80. przypominała rozpędzony pociąg, którego nic nie było w stanie zatrzymać. Artysta od jakiegoś czasu przeżywał kryzys formy, ponadto parę lat wcześniej wyszedł na jaw jego homoseksualizm. Jednak 14. studyjny album brytyjskiego piosenkarza "21 at 33" był płytą niezwykle oczekiwaną i sprzedał się bardzo dobrze. Niewiele brakowało a krążek zdobyłby status platynowej płyty w Stanach Zjednoczonych (ostatecznie w USA rozeszło się 900 tysięcy kopii tej płyty). Album "21 at 33" był dość kosztowną produkcją - Elton John pracował nad dziełem  między innymi z członkami grupy The Eagles - Donem Henleyem i Glennem Freyem, a także gitarzystą grupy Toto - Steve'em Lukatherem. Biorąc ten fakt pod uwagę, a także to, że do składu powrócili synowie marnotrawni: Nigel Olsson, Dee Murray i Bernie Taupin ten krążek jest niezwykle rozczarowujący. Oczywiście mając świadomość jak mizerne były dwa poprzednie studyjne albumy brytyjskiego piosenkarza można  było się spodziewać czegoś przeciętnego, ale "21 at 33" nie spełnia żadnych oczekiwań. Ten soft-rockowy krążek nie jest co prawda ciężki czy też męczący w odbiorze, ale nie można stwierdzić, aby jego słuchanie niosło jakieś wielkie doznania estetyczne albo chociaż przyjemność. Pierwsza strona longplaya z umieszczonym na końcu genialnym utworem "Two Rooms at the End of the World", opartym na zapadających w pamięć mocnych, gitarowych riffach i żwawych dźwiękach dęciaków daje jeszcze radę, ale druga strona płyty po prostu nudzi. Gdyby Elton John nie miał w dorobku masy genialnych nagrań można byłoby się zastanowić nad poświęceniem czasu tej płycie, ale ponieważ jest zgoła inaczej najlepiej zignorować istnienie "21 at 33".

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa