Marina and the Diamonds - Froot

Marina__Froot

Marina and the Diamonds - Froot (2015) Neon Gold


smoothstar2smoothstar2smoothstar2smoothstar2smoothstar0


 01. Happy – 4:03
02. Froot  – 5:32
03. I'm a Ruin  – 4:33
04. Blue - 4:15
05. Forget  – 4:10
06. Gold – 4:15
07. Can't Pin Me Down - 3:26
08. Solitaire  - 4:38
09. Better Than That  - 4:37
10. Weeds  - 4:08
11. Savages  - 4:17
12. Immortal - 5:22


Parę lat temu Marina Diamandis była określana jako brytyjska odpowiedź na Katy Perry. Powyższa opinia była całkiem zasadna, ponieważ w trakcie słuchania kawałków wokalistki takich jak: "Bubblegum Bitch", "Primadonna" czy "Power & Control" łatwo można było dostrzec podobieństwa pomiędzy dokonaniami obu artystek. Po komercyjnym sukcesie electropopowej płyty "Electra Heart", która doszła do 1. miejsca listy przebojów w Wielkiej Brytanii, piosenkarka postanowiła obrać trochę inny kierunek artystyczny. Tym razem Marinie Diamandis najbliżej do Florence and the Machine. Najnowsze dokonania obu pań są na tyle porównywalne, że niektórzy autorzy są skłonni opisywać Marinę jako walijski odpowiednik Florence Welsh. Najnowszy album Mariny Diamandis "Froot" otrzymał świetne recenzje, najlepsze ze wszystkich dokonań artystki. Umiejętności piosenkarki oraz producenta płyty Davida Kostena, mającego na koncie współpracę z tworzącą w pokrewnym klimacie Bat for Lashes oraz Chrisem Martinem z Coldplay są bardzo duże, jednak tylko dwa utwory znajdujące się na nowej płycie Mariny and the Diamonds powalają na łopatki. Pierwszym z nich jest ponura, bezceremonialna ballada "Happy", otwierająca album. Drugą jest znajdująca się niemalże na samym końcu dynamiczna piosenka "Savages" zainspirowana zamachem bombowym podczas maratonu w Bostonie w 2013 roku oraz zbiorowym gwałtem w Indiach na 23-letniej studentce Jyoti Pandey w 2012 roku. Pozostałe nagrania znajdujące się na płycie "Froot" są bardzo udane, jednak nie wywołują one gęsiej skórki ani szybszych uderzeń serca, nawet wśród wielbicieli tego typu klimatów. Najbardziej zapadającymi w pamięć utworami z całej reszty piosenek są utrzymany w średnim tempie kawałek "I'm a Ruin" oraz nawiązujący do klubowych brzmień utwór tytułowy. Generalnie rzecz biorąc "Froot" to niezwykle dojrzały i przyjemny krążek, będący dobrą alternatywą, albo doskonałym uzupełnieniem do płyty "How Big, How Blue, How Beautiful" Florence and the Machine.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa