Iron Maiden - The Book of Souls


iron_maiden__book_of_soulsIron Maiden - The Book of Souls (2015) Parlophone


smoothstar2smoothstar2smoothstar2smoothstar_halfsmoothstar0


Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają. Przynajmniej takie można odnieść wrażenie obserwując zainteresowania przeciętnych Polaków, do których od dłuższego czasu należą przejeżdżanie i rozstrzeliwanie ludzi w serii gier Grand Theft Auto oraz słuchanie z namaszczeniem utworów heavy metalowego zespołu Iron Maiden. Ciężko powiedzieć co myśleć na temat strzelania do ludzi podczas wypełniania misji w GTA i słuchaniu przy tym kompozycji "Afraid to Shoot Strangers", ale jeden wniosek można wysnuć od razu. Wyżej wymienione marki są uwielbiane przez Polaków.


Skupiając się na brytyjskiej grupie muzycznej trzeba podkreślić, że jej członkowie skrupulatnie wykonują swoją pracę od połowy lat 70. aż do teraz, więc nie ma sensu się rozwodzić nad popularnością zespołu w Polsce i na świecie. Najnowszy, szesnasty studyjny album zespołu "The Book of Souls" nie przynosi w związku z uznaniem dokonań kapeli zmiany w charakterystycznym stylu i brzmieniu Iron Maiden. Po raz kolejny fani mogą rozkoszować się gitarowymi zagrywkami Dave'a Murraya, Janicka Gersa oraz Adriana Smitha, a także przebojowymi refrenami śpiewanymi przez Bruce'a Dickinsona. Nic się nie zmieniło również w kwestii oprawy graficznej. Z okładki "The Book of Souls" oczywiście spogląda na słuchaczy maskotka formacji Eddie. Jednak tym razem okładka wzbudziła wiele negatywnych komentarzy w związku z surowością formy z jaką została wykonana. Postać Eddiego na czarnym tle może się podobać, rzeczywiście jednak trzeba stwierdzić, że w porównaniu do poprzednich płyt ta okładka wypada słabo.


"The Book of Souls" jest albumem wyjątkowo długim. Całość trwa ponad 90 minut. W przypadku każdego innego wykonawcy wydanie takiego tasiemca byłoby strzałem w swoje kolano, jednak warto pamiętać o zaufaniu fanów do zespołu wspomnianym w pierwszym akapicie. Ludzie słuchający Iron Maiden nie będą się szczególnie zastanawiać nad tym faktem, jedyne co by mogło wzbudzić ich nieufność to zmiana stylu muzycznego, ale na to nie ma co liczyć, ponieważ Brytyjczycy są szczególnie konserwatywni w tej kwestii. Nie oznacza to, że najnowsze dzieło formacji jest płytą, gdzie nie doświadczymy inwencji twórczej członków zespołu. Szczególnie spisał się wokalista grupy Bruce Dickinson, który samodzielnie napisał dwie świetne kompozycje, znajdujące się na albumie, tj. "If Eternity Should Fail" oraz "Empire of the Clouds". Najbardziej z "The Book of Souls" zaskakuje ten drugi utwór, trwający osiemnaście minut, przypominający bardziej progresywne dokonania kapel z lat 70. takich jak Yes czy Jethro Tull niż Iron Maiden. "Empire of the Clouds" zawiera wszystko co kochają wielbiciele ambitnej, rockowej muzyki, czyli między innymi pasję, ładne melodie, zmiany tempa oraz ciekawą aranżację. Balladowe fragmenty kompozycji oparte na brzmieniach smyczkowych i fortepianowych sprawiają, że można się zastanowić czy nie zestawić numeru "Empire of the Clouds" z klasykami grupy Guns and Roses epoki MTV: "November Rain" i "Estranged".


Innym naprawdę dobrym kawałkiem z nowego krążka Iron Maiden jest utwór tytułowy. Numer "The Book of Souls" zawiera przede wszystkim zniewalający refren oraz podobnie jak "Empire of the Clouds" kojarzy się z wyżej wymienionymi numerami Guns and Roses. Świetnym materiałem na singiel byłby najkrótszy na płycie, trwający zaledwie niecałe pięć minut utwór "Tears of a Clown", mający wszystko co musi mieć rockowy przebój, czyli zadziorny, charakterystyczny gitarowy riff przewijający się przez cały numer, zapadający w pamięć refren oraz piękną gitarową solówkę.


Pozostałe kompozycje znajdujące się na albumie "The Book of Souls" sprawiają mieszane uczucia. Przede wszystkim ciężko jest cokolwiek z nich zapamiętać nawet po kilkokrotnym przesłuchaniu najnowszego dzieła Iron Maiden. Nikt nie powie, że takie utwory jak "The Man of Sorrows", "When the River Runs Deep" czy "Shadows of the Valley" to złe kawałki, jednak w głowie cały czas pojawia się pytanie czy nie lepiej było dokonać selekcji materiału, poucinać tu i ówdzie i wydać album zawierający wyłącznie najbardziej chwytliwe fragmenty z tej płyty.


"The Book of Souls" jest przez to najbardziej wymagającym dziełem Iron Maiden, ale wcale nie najlepszym, dużo tracącym przez swoją formę, szczególnie w oczach bardziej wymagających słuchaczy i amatorów innych gatunków muzyki. Iron Maiden można również zarzucić inne uwagi dotyczące ich najnowszego dzieła. "The Book of Souls" zawiera tandetne rozwiązania, takie jak chóralne zaśpiewy w numerze "The Red and the Black". Muzycy poza tym gdzieniegdzie przeciągają utwory na siłę, wykorzystują w nadmiernych ilościach patos. Forma Dickinsona również pozostawia trochę do życzenia.


"The Book of Souls" jest jednak generalnie udanym dziełem, na które wielu ludzi z niecierpliwością czekało. Zdecydowanie jest to największa muzyczna premiera nagrana przez weteranów brytyjskiej sceny rozrywkowej. Premierowe wydawnictwa Davida Gilmoura, Duran Duran czy New Order nie odniosły takiego sukcesu na listach przebojów, mimo tego, że Iron Maiden jako jedyni z tej grupy wykonawców praktycznie zawsze byli nieobecni w popularnych rozgłośniach radiowych i programach telewizyjnych.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa