David Bowie - Heathen

David_Bowie__Heathen


David Bowie - Heathen (2002) Columbia


smoothstar2smoothstar2smoothstar2smoothstar2smoothstar0


 01. Sunday – 4:45
02. Cactus  – 2:54
03. Slip Away – 6:05
04. Slow Burn – 4:41
05. Afraid – 3:28
06. I've Been Waiting for You – 3:00
07. I Would Be Your Slave – 5:14
08. I Took a Trip on a Gemini Spaceship (Norman Carl Odam) – 4:04
09. 5:15 The Angels Have Gone – 5:00
10. Everyone Says 'Hi' – 3:59
11. A Better Future – 4:11
12. Heathen (The Rays) – 4:16


Po ponad 20 latach David Bowie po raz kolejny zawiązał sojusz artystyczny z najlepiej rozumiejącym piosenkarza producentem Tonym Viscontim. Wynikiem tej próby jest świetnie przyjęty przez krytykę album "Heathen" z 2002 roku. Muzycy w doskonały sposób przywołują na krążku największe dokonania Bowiego z całej jego kariery. Największe oklaski artyści zgarnęli oczywiście za nagrania nawiązujące do czasów Ziggy'ego Stardusta, tj.: "Slip Away", "Everyone Says 'Hi'" oraz znakomicie wpisujące się w tę estetykę covery: "Cactus" Pixies i "I've Been Waiting for You" Neila Younga. Warto jednak zauważyć, że ta płyta nie ma słabych momentów, a takie utwory jak: "I Took a Trip on a Gemini Spaceship", który śmiało mógłby się znaleźć na "Earthling" i "5:15 The Angels Have Gone", gdzie Bowie urzeka głosem śpiewając refren "We never talk anymore Forever I will adore you", są nawet bardziej wartościowe od wyżej wymienionych.


W przeciwieństwie do wszystkich płyt, wydanych po 1980 roku, które wzbudzały wśród ortodoksyjnych fanów muzyki rockowej niemałe kontrowersje, "Heathen" nie wywołała praktycznie żadnych. Retrospekcyjny, pieczołowicie przygotowywany na bazie nigdy nie wydanego albumu "Toy" krążek czaruje od momentu, gdy pojawia się senne, kojarzące się z twórczością Bjork z przełomu wieków nagranie "Sunday" do samego końca. Jedynym momentem gdy "Heathen" nie czaruje jest singlowy numer "Slow Burn". Ten numer z licznymi genialnymi zagrywkami Pete'a Townshenda z The Who po prostu wgniata w ziemię.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa