David Bowie - Station to Station

station_to_station


David Bowie - Station to Station (1976) RCA



1. Station to Station - 10:11
2. Golden Years - 4:00
3. Word on a Wing - 5:59
4. TVC 15 - 5:31
5. Stay - 6:13
6. Wild Is the Wind - 6:00


Dziesiąty studyjny album w karierze Davida Bowiego "Station to Station" jest najwybitniejszym krążkiem nagranym przez artystę w Ameryce. Warto wspomnieć, że okres amerykański w twórczości piosenkarza był silnie naznaczony kokainą oraz dymem nikotynowym.


Nagrania ukazały się na rynku niedługo po premierze filmu Nicolasa Roega "Człowiek, który spadł na Ziemię", w którym główną rolę zagrał artysta. David Bowie wcielił się w tym filmie w rolę humanoida, który przybywa na Ziemię w poszukiwaniu wody dla swojej umierającej planety o nazwie Anthea. Kosmita pod ludzkim przebraniem jako Thomas Newton zdobywa fortunę, jednak w trakcie swojego pobytu na Ziemi nabywa też ludzkich cech i nawyków, takich jak: egoizm, chciwość i alkoholizm, przez co nie jest w stanie wykonać zadania. Alegoryczny dramat science-fiction jest obrazem kultowym.  Stało się tak głównie dzięki kapitalnej roli Davida Bowiego. Artysta stworzył bowiem w tym filmie niezwykle sugestywną kreację wyalienowanej, dziwacznej postaci z innej galaktyki. W jej stworzeniu muzykowi pomógł nie tylko ekstrawagancki styl bycia gwiazdy rocka oraz androgyniczny wygląd, ale również pogłębiające się uzależnienie od narkotyków.


David Bowie w czasie swego pobytu na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych zamieszkał w willi swojego kolegi po fachu Glenna Hughesa, basisty formacji Deep Purple. To był bardzo dziwny i neurotyczny czas w życiu gwiazdora. Biografowie artysty podkreślają, że piosenkarz w domu Hughesa doprowadził do ekstremum dekadencki styl życia, z którego wcześniej był znany. Piosenkarz w połowie lat 70. w miewał stany lękowe, cierpiał na nerwicę i depresję, a także miewał rozliczne halucynacje. Częściowo było to spowodowane charakterem artysty, ale duży wpływ na tę sytuację miały też używki. Otumaniający dym unoszący się z mocnych papierosów Marlboro, wciągana bez taryfy ulgowej kokaina oraz ekstremalna dieta składająca się wyłącznie z mleka oraz czerwonej papryki przyczyniły się do szaleństwa artysty. Bowie dryfował w tym czasie w zupełnie innej rzeczywistości niż wszyscy dookoła.


Glenn Hughes wspominał, iż nie sposób było się z nim porozumieć. Ilekroć członek Deep Purple próbował rozpocząć z Davidem rozmowę, temat zawsze schodził na nazistów, którymi brytyjski piosenkarz był wówczas zafascynowany. Artysta bowiem w tym czasie naczytał i naoglądał się wielu rzeczy na temat II wojny światowej, ideologii hitlerowskiej oraz III Rzeszy. Doszło nawet do tego, iż w jednym z wywiadów porównał Adolfa Hitlera do Micka Jaggera, twierdząc że wódz III Rzeszy był tak niezwykle charyzmatyczną postacią, że można go porównać z gwiazdami rock 'n' rolla, co oczywiście wywołało niemałe kontrowersje. Skandal wywołało również hitlerowskie pozdrowienie Davida Bowiego w trakcie promocji płyty "Station to Station" na dworcu kolejowym Victoria w Londynie, sfotografowane przez dziennikarzy NME.


Największą obsesją Bowiego był jednak okultyzm. Muzyk w tamtym czasie niejednokrotnie podejmował temat zdjęcia z niego klątwy. Według piosenkarza czarownice czyhały na jego spermę po to, aby spłodzić dziecko, a następnie złożyć je w ofierze Szatanowi. Motyw został oczywiście zapożyczony z klasycznego horroru Romana Polańskiego "Dziecko Rosemary", jednak David Bowie w młodości bardzo serio traktował tego typu tematy. Warto dodać, iż podczas pierwszej trasy Ziggy'ego Stardusta domagał się przeprowadzenia egzorcyzmu basenu w swojej rezydencji! Zatem nic dziwnego, że w okresie największego uzależnienia od używek obsesje i lęki artysty się nasiliły.


Nie tylko okoliczności powstania czynią album "Station to Station" dziełem wyjątkowym. Wydany w styczniu 1976 roku krążek wypełnia najwyższej próby muzyka! Piosenki zawarte na płycie są nawet lepsze niż na albumach nagranych z Pająkami z Marsa. David Bowie mimo wszystkich problemów, jakie miał podczas sesji nagraniowej do tego albumu pozostał profesjonalistą w stu procentach. Co prawda pomysł, aby utwory nagrywać w pokoju bez zegarów i okien, ale za to z łóżkiem, był szalony, ale zaproszenie do pracy nad nagraniami wirtuoza gitary Earla Slicka oraz pianisty Roya Bittana, znanego jako Profesor było strzałem w dziesiątkę. Wspomniani muzycy dużo wnieśli do muzyki Bowiego. Partie gitarowe autorstwa Earla Slicka w kawałku "Stay" są uznawane przez fanów za jedne z najbardziej porywających fragmentów w dyskografii artysty. Roy Bittan, który na czas nagrywania "Station to Station" zrobił sobie wolne od gry w zespole Bruce'a Springsteena, również miał duży wkład w brzmienie albumu.


Utwór tytułowy rozpoczynający album, zainspirowany zarówno twórczością Jethro Tull, jak i dokonaniami krautrockowych grup Neu! i Kraftwerk podzielony jest na dwie części. Powolna, pierwsza część zdominowana jest przez dźwięk nadjeżdżającego pociągu, marszowe partie pianina oraz ciężkie partie gitarowe Slicka. Śpiew Davida pojawia się dopiero po trzech i pół minutach, kiedy to piosenkarz przedstawia siebie jako Szczupłego, Białego Księcia (The Thin White Duke). Druga część utworu to szybka, blues rockowa piosenka, w której artysta przybliża słuchaczom swoje najnowsze wcielenie. Tekst piosenki również robi wrażenie. Bowie odnosi się w "Station to Station" do kabały, kolekcji pornograficznych wierszy słynnego okultysty Aleistera Crowleya ("white stains") oraz przede wszystkim do chrześcijaństwa - tytuł utworu "Station to Station" odnosi się do stacji drogi krzyżowej, przedstawiających historię śmierci Jezusa.


Cztery następujące po kawałku tytułowym numery to wyśmienite utwory, łączące w sobie elementy muzyki disco, funk, rock oraz soul. Najbardziej z nich wyróżnia się zdecydowanie optymistyczny kawałek "TVC15", zainspirowany filmem "Człowiek, który spadł na Ziemię". W filmie Nicolasa Roega jest bowiem niezwykle zapadająca w pamięć scena, gdy Thomas Newton siedzi naprzeciwko kilkunastu ustawionych jeden na drugim telewizorów. Najprawdopodobniej piosenkarz wciąż miał ten obraz w pamięci, gdy pisał piosenkę o tym jak telewizor pożera dziewczynę Iggy'ego Popa. Bez dwóch zdań płyta nie mogłaby się obejść bez utworu odnoszącego się w jakiś sposób do ciągłego oglądania starych filmów wojennych przez artystę w połowie lat 70. - "TVC15" to przecież trafny, żartobliwy i jakże przebojowy komentarz do nałogu telewizyjnego, w który również popadł muzyk.


Soulowy numer "Word on a Wing" to kolejna piosenka, w której tekście muzyk odwołuje się do religii chrześcijańskiej. W refrenie pojawia się zwrot "Panie, klękam i oferuję. Moje słowo na skrzydle", co po raz kolejny pokazuje, że David Bowie mimo zainteresowania okultyzmem i magią nigdy tak naprawdę nie gardził swoimi chrześcijańskimi korzeniami.


"Golden Years" to z kolei romantyczny, funkowy numer poświęcony żonie artysty Angeli. Był to pierwszy kawałek nagrany na płytę i utwór promujący album. Singiel zawierający piosenki "Golden Years" i "Can You Hear Me" został wydany w listopadzie 1975 roku i doszedł do pierwszej dziesiątki list przebojów w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Nie ma wątpliwości, że przebojowy numer "Golden Years" wywindował sprzedaż krążka "Station to Station" w USA. Album niedługo po premierze dotarł albowiem do 3. miejsca listy Billboardu. Zdumiewające jest to, biorąc pod uwagę jak popularnym artystą jest David Bowie, że była to najwyższa lokata albumu artysty na amerykańskiej liście przebojów aż do 2013 roku, kiedy to światło dzienne ujrzał rockowy album "The Next Day".


Album zamyka numer "Wild Is the Wind", który jest to jedyną balladą na płycie. Kawałek jest interpretacją napisanej do filmu "Wild Is the Wind" piosenki Dimitri Tiomkina i Neda Washingtona z 1957 roku. Z tym utworem zmierzyła się niegdyś jazzowa piosenkarka Nina Simone, jednak to wersja Davida Bowiego przeszła do historii, jako najlepsze wykonanie tej piosenki. Śpiew artysty w "Wild Is the Wind" jest wśród krytyków uznawany za jedno z jego najlepszych wokalnych osiągnięć. Możliwe, iż inspiracją do zaśpiewania w ten sposób tego numeru były odwiedziny w studiu nagraniowym samego Franka Sinatry - jednego z najwybitniejszych piosenkarzy epoki Eisenhowera i Kennedy'ego.


Podczas pracy nad albumem "Station to Station" David Bowie o mało nie stracił życia. Wyniszczony używkami oraz mało kaloryczną dietą piosenkarz nie kontynuował później stylu życia, jaki prowadził w Los Angeles, a także artystycznej drogi obranej na płycie. Kolejnym przystankami w karierze artysty były nagrania z Iggym Popem oraz zimny, awangardowy krążek "Low".


tv_bowie


powyżej: kadr z filmu "Człowiek, który spadł na Ziemię" Nicolasa Roega


Bowie_Victoria_Station


powyżej: jedno ze zdjęć artysty na stacji Victoria w Londynie z 1976 roku, autorstwa reportera NME. Więcej zdjęć tutaj.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa