Bon Iver - Bon Iver, Bon Iver

Bon_Iver_album


Bon Iver to jeden z największych triumfatorów tegorocznej edycji rozdania nagród Grammy. Soulowa piosenkarka Adele otrzymała nagrody w najważniejszych kategoriach. Płytą roku uznano album "21", piosenką oraz nagraniem roku utwór "Rolling in the Deep", jednak 54. gala rozdania nagród Narodowej Akademii Sztuki i Techniki Rejestracji okazała się trampoliną do sławy dla nieznanych szerszej publiczności amerykańskich folkowców. Świadczą o tym wpisy na portalach społecznościowych zdezorientowanych widzów śledzących ceremonię, zadających sobie pytanie podczas odbierania nagrody przez Vernona dla najlepszego nowego artysty: "Who the Fuck is Bon Iver?". Pochodzący z Wisconsin muzycy pokonali nie tylko Nicki Minaj w wymienionej wyżej kategorii. To właśnie "Bon Iver, Iver" został uznany przez Akademię za najbardziej wyróżniający się alternatywny album minionych dwunastu miesięcy, lepszy od rewelacyjnego "The King of Limbs" Radiohead oraz niezwykle przebojowego "Torches" Foster the People.


Najnowszy krążek Bon Iver to kawał dobrej roboty. Muzycy podarowali słuchaczom piękną, refleksyjną i ciepłą płytę, doskonale nadającą się do słuchania podczas męczących zimowych wieczorów (nazwa Bon Iver pochodzi od francuskiej frazy "bon hiver" oznaczającą "dobrą zimę"). To diametralnie inny album od smutnej płyty "For Emma, Forever Ago" wydanej w 2008 roku. Pierwszy krążek sygnowany nazwą Bon Iver to płyta skromna, oparta w głównej mierze na głosie Vernona oraz dźwiękach gitary akustycznej. Drugi studyjny album przypomina dzieła barokowe – Vernon oraz koledzy zaskoczyli orkiestrowym instrumentarium, rozbudowanymi aranżacjami oraz popową melodyką niektórych utworów - "Calgary" to jawnie soft rockowy numer, kojarzący się z Coldplay, z kolei kawałek "Beth/Rest" dziennikarze porównują do słynnej piosenki Petera Gabriela i Kate Bush "Don't Give Up", nazywając go jednocześnie jednym z najpiękniejszych muzycznych hołdów nagranych w ostatnich miesiącach. Zachwyca i zadziwia utwór "Perth". Otwierająca krążek kompozycja przykuwa uwagę napuszonymi, pompatycznymi dźwiękami rogów oraz triumfalnym crescendo. Podwójna stopa i przesterowane gitary w utworze przyciągają fanów muzyki rockowej do Bon Iver. Zupełnie inna jest żałobna pieśń "Holocene" – ulotne dźwięki gitary, mądry, poruszający tekst oraz kojący wokal Vernona to katharsis dla osób słuchających tego utworu. "Bon Iver, Bon Iver" to fantastyczny album, który warto poznać. Dla słuchaczy nie mających zaufania do nagród Grammy, rekomendacją niech będzie pierwsze miejsce w podsumowaniu najlepszych płyt 2011 roku portalu internetowego Pitchfork.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa