Podsumowanie roku - najlepsze albumy 2010 roku. Miejsca 10-06.

Deerhunter__Halcyon_Digest


10. Deerhunter - Halcyon Digest

Dwa lata temu Deerhunter byli najgorętszym nowym indie-rockowym zespołem amerykańskiej sceny muzycznej. Smętni, poważni chłopcy dowodzeni przez charyzmatycznego, dotkniętego zespołem Marfana wokalistę Bradforda Coxa zdobyli uwielbienie mediów i fanów alternatywnego grania trzecim studyjnym albumem "Microcastle", będącym doskonałym połączeniem gitarowego brudu oraz ambientu. Pochodzący z Atlanty muzycy wysoko zawiesili sobie poprzeczkę, ale bardzo umiejętnie ją przeskoczyli łącząc w najnowszych utworach własny styl z melodyką i brzmieniem rodem z lat 60. Słuchając kawałków "Revival" i "Coronado" chciałoby się krzyknąć, że to nowe utwory The Rolling Stones, przywołujące dawny klimat z Julianem Casablancasem [The Strokes] na wokalu. Zdecydowanie najciekawszymi piosenkami na "Halcyon Digest" są: długie, przywołujace klasyczne dokonania Sonic Youth oraz Pixies "Desire Lines", będące przede wszystkim dziełem gitarzysty zespołu Lockett'a Pundt'a oraz senne, hipnotyzujące, teleportujące słuchaczy w oceaniczny bezkres "Helicopter". "Halcyon Digest" to nie tylko najlepiej oceniona płyta Deerhunter, ale zdecydowanie najlepszy i najbardziej przystępny krążek tego zespołu, aczkolwiek tak jak poprzednie dokonania zespołu nie zawierający oczywistych przebojów.

Big_Boi__Sir_Lucious_Left_Foot


09. Big Boi - Sir Lucious Left Foot: The Son of Chico Dusty

Antwan Patton szerzej znany jako Big Boi niesłusznie jest uznawany za mniej uzdolnioną połówkę hip-hopowego duetu Outkast. W przypadku krążka Sir Lucious Left Foot: The Son of Chico Dusty najważniejsze jest to, że ww. album jest dziełem bardzo przyjaznym w odbiorze dla słuchaczy nie słuchających rapu w ogóle. Big Boi nie tylko znakomicie wyczuł gust słuchaczy, ale również zaproponował im prawdziwą uczte muzyczną. Pilotujący krążek kawałek "Shutterbugg" jest oparty na samplach dwóch piosenek: "You Are in My System" działającego w latach 80. duetu The System (mieszającego w swojej twórczości elementy synth-popu oraz muzyki R&B) oraz "Back to Life (However Do You Want Me)" – tanecznego klasyku z przełomu lat 80. i 90. autorstwa grupy Soul II Soul. Artysta niczym dr Frankenstein stworzył na bazie archiwalnych, trupich kawałków nowe, wysokiej jakości dzieło, zasługujące wg wielu dziennikarzy muzycznych na najwyższe laury (Pitchork, PopMatters, Rolling Stone). Jeszcze ciekawszym kawałkiem z płyty jest "General Patton" w którym artysta wykorzystał fragment opery "Aida" Giuseppe Verdi'ego. Zazwyczaj tego typu eksperymenty są ciężkostrawne niczym groch z kapustą, jednak niezwykle przystępny w odbiorze "General Patton" to jeszcze jeden dowód na kreatywność członka składu z amerykańskiego Południa. W opartym na znakomitym bicie, monotonnym kawałku "You Ain't No DJ" palce maczał kolega Big Boi'a z Outkast Andre 3000. W tym momencie trzeba zauważyć, że nie sposób pisać o tym krążku nie wspominając o gościach i producentach biorących udział w powstaniu płyty. W nagraniach uczestniczyła sama śmietanka "czarnej sceny muzycznej". Legendarny George Clinton, Lil Jon, Janelle Monae i Jamie Foxx to tylko najgorętsze nazwiska dzięki którym Sir Lucious Left Foot: The Son of Chico Dusty jest tak wysokiej klasy produktem, choć największe wrażenie ze wszystkich piosenek z debiutanckiego albumu artysty robi wycyzelowany, popowy kawałek "Follow us", nagrany do spółki z świeżakiem w branży - Vonnegutem.

Arcade_Fire__The_Suburbs1


08. Arcade Fire - The Suburbs

Najważniejszy zespół sceny alternatywnej w ciągu zaledwie kilku dni stał się największą kapelą na planecie detronizując U2. "The Suburbs" dotarł w lecie 2010 roku na szczyt brytyjskiej i amerykańskiej listy przebojów, ale jak się okazało to była cisza przed burzą. Prawdziwy tajfun wywracający całą zachodnią scenę muzyczną do góry nogami przyniosły pierwsze tygodnie 2011 roku, gdy Arcade Fire zgarnęli niemalże wszystko co było do zdobycia za 3. studyjny krążek "The Suburbs". Win Butler przebijający piątki z pozostałymi członkami grupy po ogłoszeniu werdyktu przez Narodową Akademię Sztuki i Techniki Rejestracji w kategorii album roku to był zaskakujący widok. Bardziej szokująca okazała się ceremonia rozdania nagród Brit, w trakcie której Kanadyjczycy również triumfowali – Arcade Fire zdobyli nagrody w kategoriach najlepszy album oraz najlepszy zespół na świecie (czyżby te nagrody są zapowiedzią powrotu do czasów gdy w Wielkiej Brytanii nagradzało się ambitnych twórców w stylu Manic Street Preachers czy Blur?). Tak jak w przypadku poprzednich płyt pochodzącej z Quebecu grupy brakuje na nowej płycie przebojów. Jednak nie sposób oderwać się od najnowszej propozycji Arcade Fire. Każda kompozycja na "The Suburbs" jest inna; wszystkie naraz natomiast tworzą barwną i fascynującą mozaikę, bardzo udanie odwołującą się popkulturalnej klasyki. Otwierający płytę, oparty na kilku cyklicznie powtarzających się akordach sielankowy kawałek tytułowy hipnotuzuje słuchacza i w oka mgnieniu przenosi się go miejskie przedmieścia o których opowiada album. "Ready to Start" to solidna porcja inde rockowego czadu, "Empty Room" jest zapisem szaleństwa rockowego skrzypka Owena Palleta, kryjącego się pod ksywką Final Fantasy, z kolei zaśpiewane przez Régine Chassagne "Sprawl II (Mountains Beyond Mountains)" to wyjątkowo udana mieszanka synth-popu spod znaku Depeche Mode oraz tradycyjnego folku. "The Suburbs" nie jest tak świetnym dziełem jak debiutancki album kapeli "Funeral" (uznany przez serwis Pitchfork za 2. najlepszy album lat 2000-2009), jednak to bardzo mocny krążek zyskujący coraz większą sympatię słuchaczy w trakcie kolejnych przesłuchań.

John_Grant__Queen_of_Denmark1


07. John Grant - Queen of Denmark

John Grant był niezłym gagatkiem. Narkotyki oraz olbrzymie ilości alkoholu były w życiu muzyka na porządku dziennym. Jak twierdzi artysta ten burzliwy etap w życiu ma już za sobą, a obecnie zajmuje się przede wszystkim tworzeniem muzyki. Dzieło życia Granta "Queen of Denmark" powstało w kooperacji z folkrockową grupą Midlake i wypełnia je 12 niezwykle przebojowych piosenek. Przepysznie zaaranżowane, barokowe "Marz", nawiązujące do klasycznych piosenek Pink Floyd "Outer Space" oraz oparte na dźwiękach akustyków "TC and Honeybear" to nie jedyne atuty tego wybitnego krążka.

The_Budos_Band__The_Budos_Band_III


06. The Budos Band - The Budos Band III

Nowojorska formacja The Budos Band jest zespołem skrajnie niekomercyjnym – dziesięcioosobowa funkowa grupa nie posiada lidera i nagrywa wyłącznie instrumentalne utwory. Tego typu orkiestry nie są nowością na amerykańskim rynku muzycznym – wcześniej w Nowym Jorku rozpoczęły działalność zespoły Spaceman 3 oraz Antibalas Afrobeat Orchestra, będące spadkobiercami Jamesa Browna, Fela Kuti'ego oraz Sun Ra. Trzeci, bardzo przyjazny krążek The Budos Band jest najbardziej relaksującym albumem wydanym w 2010 roku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa