Klaxons - Surfing the Void

madcatdiscovery


W pierwszej połowie 2007 roku o Klaxons mówili wszyscy. Pochodzący z Londynu zespół na debiutanckiej płycie "Myths of the Near Future" zaserwował słuchaczom mnóstwo niczym nie skrępowanej zabawy, nawiązując w swojej twórczości do muzyki puszczanej w najmodniejszych brytyjskich klubach na przełomie lat 80. i 90. Muzyka grupy na "Myths of the Near Future" nie jest kopią rozwiązań stosowanych przez twórców muzyki elektronicznej 20 lat temu, tylko jest pochodną post-punku, alternatywnego rocka oraz rave'u. W dodatku jest to twórczość bardzo atrakcyjna dla odbiorców. "Myths of the Near Future" to alternatywny album o łagodnym, popowym obliczu, za którego fasadą kryje się bogactwo nawiązań do najciekawszych dokonań kontrkultury ostatnich trzech dekad. Recenzenci słusznie uważają, że grupa inspirowała się nagraniami Gary'ego Numana, Davida Bowie oraz Wire.


Dowodzona przez Jamie'go Reynoldsa kapela zasłużenie zgarnęła najważniejsze wyróżnienie brytyjskiego przemysłu muzycznego dla najlepszej alternatywnej płyty 2007 roku - Mercury Music Prize. Klaxons zostawili w tyle faworytów: zdobywającą coraz większą popularność "czarownicę" Amy Winehouse oraz młodziaków z Arctic Monkeys. Winehouse to genialna przedstawicielka soulu, jazzu i R&B oraz główna twarz brytyjskiej fonografii ostatnich kilku lat. Artystka została nominowana do Mercury Prize za pokryty platyną krążek "Back to Black". Natomiast Arctic Monkeys  to zespół, który zdobył mnóstwo fanów za pośrednictwem Internetu. Ich pierwsza płyta "Whatever People Say I Am, That’s What I’m Not" okazała się bestsellerem. Arctic Monkeys walczyli o ww. trofeum za płytę "Favourite Worst Nightmare". Nikogo jednak nie powinien dziwić werdykt jury Mercury Music Prize. "Myths of the Near Future" to nie tylko album atrakcyjny z punktu widzenia praktycznie każdego odbiorcy, ale również prawdziwa kopalnia hitów. Utwory "Atlantis to Interzone", "Golden Skans" oraz "As Above, So Below" na stałe wpisały się na playlisty lepszych rozgłośni radiowych.


Niecały miesiąc temu ukazał się drugi krążek londyńczyków, nagrywany blisko trzy lata "Surfing the Void". Sądząc z historii nagrywania tej płyty można odnieść wrażenie, że nad dziełem krążyła pewnego rodzaju klątwa. Nad albumem czuwali kolejno: Tony Visconti – legendarny producent płyt T. Rex oraz Davida Bowiego, nowojorski producent Focus - współpracujący z największymi gwiazdami show-biznesu: Christiną Aguilerą, Jennifer Lopez i Beyonce Knowles oraz producent "Myths of the Near Future" James Ford, mający pod swoimi skrzydłami Arctic Monkeys. Ostatecznie album został wyprodukowany przez słynnego brodacza Rossa Robinsona, znanego głównie ze współpracy z kapelami heavy metalowymi: Kornem, Slipknotem oraz Sepulturą. To nie pierwszy tego typu wypad Robinsona na dziewicze dla niego terytoria. W 2004 roku Robinson współpracował z grupą The Cure nad krążkiem zatytułowanym po prostu "The Cure". Robinson w trakcie sesji nagraniowej przy okazji "wypruł z Roberta Smitha i jego kolegów z zespołu flaki", czego członkowie grupy do dzisiaj nie mogą mu darować.


Obecność Robinsona w studiu nagraniowym wyraźnie słychać w muzyce Klaxons. Utwory, które znalazły się na nowym dziele zespołu są wyraźnie mocniejsze, cięższe. Śmiało mogą znaleźć się na składance firmowanej przez magazyn "Metal Hammer". Bardzo ważne jest to, że Klaxons mimo tak zauważalnego zwrotu stylistycznego kierującego ich w stronę brzmień nu-metalowych zachowali własny, rozpoznawalny styl, wciąż nakazujący umieszczać ich muzykę w szufladce z napisem indie rock. Mimo przesterowanych gitar, głębokiego basu i potężnej perkusji zakochanym w ravie chłopakom wciąż bliżej do Arctic Monkeys i Kasabian niż do Soulfly czy Korna.


Próżno na "Surfing the Void" szukać przebojów na miarę tych z pierwszego krążka kwartetu. Wszystko co znalazło się na nowej, niespełna 40-minutowej psychodelicznej płycie formacji robi wrażenie, począwszy od wybranego na pierwszy singiel kawałka "Echoes" skończywszy na "Cypherspeed" brzmiącym jak cięższa i powolniejsza wariacja na temat wielkiego hitu EMF "Unbelievable". "Surfing the Void" to dzieło  spójne, dobrze pomyślane, którego jedynym mankamentem jest ewidentny brak przebojów. Klaxons zdali egzamin. Większość artystów dopada tzw. "syndrom drugiej płyty", gdy po wydaniu udanego debiutanckiego krążka muzycy notują spadek formy i prezentują słuchaczom znacznie gorszy materiał. W przypadku londyńskiego kolektywu ta zasada się na szczęście nie sprawdziła.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa