Raj utracony

shearwaterthegoldenarchipelago




Gdy tylko dowiedziałem się, że amerykańska folk-rockowa grupa Shearwater wystąpi na OFF Festivalu w sierpniu tego roku od razu zakupiłem bilet na tę imprezę. Oczywiście wielkich postaci ze świata muzyki alternatywnej będzie w tym roku trochę; wystarczy wymienić takie nazwy jak: The Flaming Lips, The Horrors, The Fall czy Dinosaur Jr. Jednak wierzę, że koncert pochodzącego z Austin w Teksasie tria będzie wydarzeniem wyjątkowym; nie tylko dlatego, że główny organizator festiwalu Artur Rojek powiedział, że Shearwater to jeden z najlepszych koncertowo zespołów jakie widział w ostatnim czasie. Muzyka dowodzonej przez Jonathana Meiburga grupy ma w sobie coś wyjątkowego – jest niezwykle piękna, rozmarzona i intymna, ale równocześnie jest też niesamowicie przejmująca, dramatyczna i teatralna. Maniera wokalna Meiburga nie każdemu słuchaczowi musi przypaść o gustu, jednak nikt nie odbierze artyście unikalnego daru komponowania znakomitych, zapadających w pamięć melodii. Można je znaleźć przede wszystkim na poprzednich dokonaniach zespołu, płytach: "Winged Life", "Palo Santo" i przede wszystkim doskonale przyjętej "Rook". Najnowsza propozycja grupy "The Golden Archipelago" też ma wiele do zaoferowania, aczkolwiek prawie nie ma tym albumie przebojów, typu: "Whipping Boy", "The World in 1984", "Red Sea Black Sea", "Seventy Four Seventy Five", "Johnny Viola", "Rooks" czy "The Snow Leopard" znanych z poprzednich dokonań kapeli. Jest jeden murowany hit, śmiało mogący rywalizować z piosenkami zespołów pokroju Coldplay o 1. miejsce Listy Przebojów Programu 3. Polskiego Radia – chodzi o oparty na mocnym fortepianowym akordzie utwór "Black Eyes". Jednak "The Golden Archipelago" to przede wszystkim perfekcyjnie skonstruowana całość na miarę progresywnych dzieł z lat 70. i 80. To stwierdzenie nie jest nadużyciem. Muzyka zespołu od czasu opuszczenia grupy przez lidera neofolkowej kapeli Okkervil River – Willa Sheffa zaczęła ewoluować; członkowie formacji w trakcie prac nad nowymi piosenkami najwyraźniej inspirowali się dziełami Petera Gabriela i Pink Floyd sprzed trzech dekad. Wyszło to zespołowi na dobre – utwory Shearwater są bogatsze, bardziej wyrafinowane i skierowane do większego grona odbiorców. Warto też wspomnieć o olbrzymiej pracy jaka została wykonana w związku z nagrywaniem tej płyty. Zanim powstały teksty na "The Golden Archipelago" Jonathan Meiburg z uporem maniaka jeździł po świecie odwiedzając wyspiarskie raje utracone, będące tematem najnowszego dzieła zespołu. Lider amerykańskiej kapeli poszukiwał natchnienia między innymi na Falklandach, Ziemi Ognistej, Galapagos, Chatham, a także w wiosce Aborygenów w północnej Australii. Swoje doświadczenia skonfrontował ze wspomnieniami ojca - radiooperatora służącego w marynarce na południowym Pacyfiku w czasie II wojny światowej, który bardzo dobrze pamiętał jak te wszystkie wysepki wyglądały przed wtargnięciem cywilizacji. Podobno muzycy nie oszczędzali się również w studiu. Pod nadzorem uznanego producenta Johna Congletona, znanego ze współpracy z St. Vincent, The Polyphonic Spree, Black Mountain czy Billem Callahanem miesiącami ciężko pracowali nad tym, by najnowsze dzieło było jak najbardziej doskonałe i wciągające. "The Golden Archipelago" jest niewątpliwe dobrym, ciekawym albumem, dorównującym "Rook" (co zauważył recenzent serwisu Pitchfork), jednak w pamięci słuchaczy zostanie zapewne zapamiętany jako suplement do bardzo podobnego, poprzedniego dzieła.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa