Nelly Furtado – Mi Plan

nelly_furtado__mi_plan


To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Muzyka Nelly Furtado na samym początku nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie przypadł mi do gustu pierwszy wielki hit piosenkarki "I'm like a Bird" z 2000 roku, za który artystka otrzymała nagrodę Grammy w kategorii najlepszy wokalny utwór pop wykonywany przez kobietę oraz nagrodę Juno (Kanadyjską Nagrodę Przemysłu Muzycznego) w kategorii singiel roku. Debiutancka płyta piosenkarki "Whoa, Nelly!" wydała mi się przeciętna, chociaż kolaż muzyki pop, folku i hip-hopu wydał mi się momentami intrygujący. Takie piosenki jak: będący mieszanką soulu, trip-hopu i muzyki elektronicznej utwór "Shit on the Radio (Remember the Days)", w głównej mierze hip-hopowy kawałek "Trynna Finda Way" czy oparty na samplu wielkiego hitu Buffalo Springfield "For What It's Worth" popowy numer "Turn Off the Light" sprawiły, że dostrzegłem w uroczej Kanadyjce portugalskiego pochodzenia duży potencjał. Jednak to jeszcze nie była miłość, to nawet nie było zauroczenie. Dość obojętnie podchodziłem do kolejnych płyt piosenkarki, choć przyznam, że rytmiczne "Explode" nieźle mnie w pewnym momencie rozbujało.


Rozwiązła dziewczyna


Wszystko uległo zmianie w 2006 rok, gdy Nelly Furtado wdała się w muzyczny romans z czarodziejem keyboardu Timbalandem. Efektem kooperacji był doskonały album "Loose", z którego na pierwszy ogień poszedł "najlepszy swego czasu popowy utwór na świecie" "Promiscuous" przedstawiający konwersację mężczyzny i kobiety określających siebie nawzajem jako rozwiązłych. Znany też pod nazwą "Promiscuous Girl" numer był nie tylko wielkim dokonaniem artystycznym Nelly Furtado i Timbalanda, ale też powrotem wokalistki na szczyty list przebojów po wielu latach. Po wydaniu singla "Turn Off the Light" w 2001 roku żaden singiel artystki nie znalazł się w pierwszej setce Billboardu. "Promiscuous" doszedł aż do 1. miejsca amerykańskiej listy przebojów. Mało tego - kawałek stał się 3. najlepiej sprzedającym się utworem 2006 roku w Stanach Zjednoczonych. "Promiscuous", a także znajdujący się w tamtym czasie na szczycie listy przebojów w Wielkiej Brytanii "Maneater" sprawiły, że zacząłem się coraz bardziej interesować się tą dziewczyną. Byłem tymi kawałkami zachwycony. Jednak po usłyszeniu "Loose" padłem przed piosenkarką na kolana. Nelly Furtado nagrała wybitny album z muzyką pop. Ta sztuka nie udała się żadnemu artyście od wielu lat. Nawet nie pamiętałem, kiedy ostatnim razem słyszałem jaką dobrą premierową płytę pop, a tu taki numer.


Mi Plan


Po wielu miesiącach milczenia ze strony piosenkarki media podały, że nowej płyty Nelly Furtado można się spodziewać jesienią 2009 roku i że będzie to krążek hiszpańskojęzyczny. Zabrzmiało to jakby artystka chciała popełnić komercyjne samobójstwo. Słuchacze czekali trzy lata na nowy materiał artystki i jeszcze przed jego wydaniem było pewne, że nie będzie to album z takim potencjałem komercyjnym jak "Loose". Król salsy Marc Anthony oraz popowa piosenkarka Christina Aguilera, będąc już bardzo znani, nie zawojowali świata swoimi hiszpańskojęzycznymi utworami. Dlaczego miałyby się to udać Nelly Furtado? Bo jest to świetnie wyprodukowany, przebojowy album, który wypełniają stylowe, seksowne piosenki, będące mieszanką folklorystycznych brzmień z nowoczesnymi melodiami? Żadna z piosenek się specjalnie nie wyróżnia, choć większości z nich się dobrze słucha, zdecydowanie lepiej od kawałka "Jump" nagranego z raperem Flo Rida. Tylko dwie piosenki są zdecydowanie słabsze od większości materiału wypełniającego "Mi Plan": "Sueños" oraz "Como Lluvia", które są po prostu nudne. Co ciekawe pierwszy z tych kawałków został nagrany do spółki z pochodzącym z Meksyku gwiazdorem Alejandro Fernándezem, natomiast "Como Lluvia" jest w głównej mierze dziełem Juana Luisa Guerry. Według prasy duety z tymi muzykami miały być jednym z najmocniejszych atutów "Mi Plan". Moim zdaniem inne kooperacje wyszły o niebo lepiej, szczególnie zwraca uwagę "uduchowione" "Silencio" nagrane z "wyjcem" Joshem Grobanem. "Mi Plan" to płyta bardzo równa i dobra, jednak nie wybitna i bez wielkich przebojów typu "Say It Right" czy "All Good Things (Come to an End)" wypełniających poprzedni album. Płyta powinna jednak przypaść do gustu wszystkim miłośnikom Nelly Furtado, latynoamerykańskiej muzyki popularnej oraz słuchaczom szukającym czegoś nowego w muzyce pop.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa