Reakcje świata mediów po śmierci Jacko

michael_media


Od śmierci Michaela Jacksona minęły już 2 tygodnie, jednak świat nie przestaje  emocjonować się tym wydarzeniem. Codziennie pojawiają się w prasie ciekawe artykuły odnoszące się do odejścia legendy muzyki rozrywkowej.

Niezwykle interesujący i mądry tekst autorstwa Jacka Cieślaka "Zjadanie bogów", ukazał się niedawno w "Rzeczpospolitej". Autor ukuł w nich wiele ciekawych tez, między innymi taką, że show-biznes jest zabójczy dla gwiazd, z czym nie trudno się zgodzić, znając biografie największych gwiazd muzyki popularnej. Ale autor przemycił też w artykule tezę, że Jackson był bezmyślnym geniuszem tańca i miłą, sympatyczną maskotką z którą nie wiązała się żadna wartość popkultury. Z tym stwierdzeniem już się zgodzić nie mogę. Oczywiście Michael Jackson poruszał się genialne na scenie. Gdy zaprezentował "księżycowy chód" w programie Motown 25: Yesterday, Today, Forever w 1983 roku widzowie padli z wrażenia. Ale Jackson nie był głupawą, tańczącą kukłą, która miała do zaprezentowania tylko i wyłącznie taniec i perfekcyjnie wykonane, doskonałe piosenki. MJ był świetnym biznesmenem, wiedzącym co chce osiągnąć i co ważne jak to osiągnąć. Artysta na początku lat 80. wiedział, że sama muzyka nie wystarczy, aby zdobyć słuchaczy. Oczywiście znakomite utwory do osiągnięcia globalnego sukcesu to podstawa, dlatego muzyk w trakcie nagrywania swojego najsłynniejszego albumu "Thriller" pracował wraz z Quincym Jonesem aż nad 300 piosenkami, do studia nagraniowego zaprosił największych muzyków na świecie, między innymi: Eddiego Van Halena oraz członków będącego u szczytu popularności i artystycznych możliwości zespołu Toto (kapela zgarnęła w 1983 roku kilka nagród Grammy, między innymi w kategoriach: album roku – "Toto IV" i nagranie roku "Rosanna"). Dlatego uparcie trenował kroki taneczne i tak wielką wagę przywiązywał do teledysków, emitowanych w nowo powstałej stacji muzycznej MTV. Nie mogę też zgodzić się ze stwierdzeniem, że artysta nie buntował się przeciwko światu i że trudno w jego twórczości znaleźć głębsze przesłanie. Był buntownikiem, ale innego rodzaju niż członkowie Sex Pistols czy Elvis Presley. Muzyk nigdy nie mógł się pogodzić ze złem na świecie, wyrazem tego są chociażby piosenki: "We Are the World", "Earth Song" czy "They Don't Care About Us". Te kawałki specjalnie zostały napisane i nagrane w ten a nie inny sposób, po to, żeby trafiły do jak największej ilości ludzi i po to, żeby się sprzedały jak najlepiej i ta operacja się powiodła.

Innym niezwykle interesującym tekstem napisanym po śmierci muzyka jest artykuł Łukasza Musiała „Niedokończony projekt”, przy którego czytaniu fani MJ-a dostają spazmów. Autor tekstu stwierdził w nim między innymi, że Jackson prowadził w życiu wojnę z własnym ciałem, a przede wszystkim z twarzą, po to by osiągnąć ideał piękna, które zdoła się oprzeć upływowi czasu. Oczywiście jest to w pewnym sensie prawda, aczkolwiek nie wiem czy można za to potępiać Michaela Jacksona. To co robił było bardzo ludzkie. Chciał być młody, piękny i zdrowy, tak jak wszyscy ludzie. Ludzie od zarania dziejów upiększają się, chodzą na siłownię, by mieć lepiej ukształtowane ciało, zakładają aparaty na zęby by mieć równy zgryz, malują się, farbują włosy. Michael Jackson co prawda zaszedł w tym wszystkim za daleko - poddał się operacjom plastycznym, ale warto zauważyć, że tego typu ulepszanie ciała jest prawnie dozwolone i według lekarzy bezpieczne. Artysta nie mógł się spodziewać, że wystąpią jakieś komplikacje. Projekt biologiczny urwany 25 czerwca 2009 roku w pół drogi? Być może, ale wydaje mi się, że za parę lat jak medycyna pójdzie do przodu, tego typu operacje nie będą czymś niespotykanym, nie będą wydziwaczoną ekstrawagancją, tylko będą to normalne zabiegi upiększające, fundowane dzieciom przez rodziców na 18-ste urodziny.

Łukasz Musiał swój tekst podsumował w ten sposób, że muzyk zaordynował sobie bezlitosny program eugeniczny, po to, by jak najdalej oddalić się od natury człowieczeństwa. Bardzo ciekawy i dający do myślenia wniosek. Aczkolwiek autor artykułu wykorzystał w nim fragment tekstu piosenki Króla Popu "Beat It", tj. "Beat it, no one wants to be defeated" (w tłumaczeniu na polski "Zwalcz to, nikt nie chce być pokonany"), sugerując w ten sposób mniej zorientowanym czytelnikom, że utwór opowiada o walce muzyka z własną niedoskonałością. Tymczasem tekst tego utworu odnosi się do czegoś zupełnie innego. Jackson napisał utwór, ponieważ był przerażony tym, co się dzieje na ulicach. Był zszokowany wojnami gangów, tym, że młodzi ludzie mordują się dla bezsensownych idei, tylko po to, by udowodnić, że są twardzi, że są macho. Jackson sugerował w utworze, że można być prawdziwym mężczyzną nie reagując na zaczepki, zwalczając chęć oddania przeciwnikowi. Jak tłumaczył Król Popu w wielu późniejszych wywiadach lepiej pochylić czoło przed bandytą, uciec, niż dać się zabić dla głupiej idei, po to być wszyscy myśleli, że jesteś twardy. Trzeba przyznać, że tekst raczej nie jest demoralizujący, wręcz przeciwnie. Jestem tylko ciekawy jak ludzie z Radia Maryja doszli do tego, że Michael Jackson w swojej twórczości przekazywał treści demoralizujące, bo nie jestem w stanie ich tam znaleźć.

Co ciekawe mimo tego, że Jackson brzydził się przemocą to cieszył się ogromnym respektem u największych ulicznych twardzieli – dowodem na to jest piosenka nagrana w hołdzie zmarłemu artyście przez mających problemy z prawem The Game'a, P. Diddiego i Chrisa Browna "Better On the Otherside".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa