Metallica - Death Magnetic

death magnetic

Metallica - Death Magnetic (2008) Vertigo Records

 


01. That Was Just Your Life – 7:08
   02. The End of the Line – 7:52
    03. Broken, Beat & Scarred – 6:25
    04. The Day That Never Comes – 7:56
   05. All Nightmare Long – 7:57
   06. Cyanide – 6:39
    07. The Unforgiven III – 7:46
    08. The Judas Kiss – 8:00
    09. Suicide & Redemption – 9:57
   10. My Apocalypse – 5:01

Fani Metalliki zastanawiali się, kiedy ich ulubieńcy obudzą się z koszmarnego letargu, w jaki zapadli na przełomie wieków. W ciągu dziesięciu nagrali zaledwie parę dobrych kawałków, między innymi: „No Leaf Clover”, „-Human”, „I Disappear”, „St. Anger” i “Frantic”. Co ciekawe "bezpłodność" muzyków wcale nie wpłynęła popularność zespołu. Czy „Death Magnetic” to przebudzenie legendy? Na pewno Hetfield i spółka już nie śpią, ale o pełni formy nie można mówić. Niektóre osoby twierdzą, że „Death Magnetic”, to nic innego jak „St. Anger” z lepszymi riffami. Można się z tym stwierdzeniem po części zgodzić, ale nie sposób nie zauważyć odwołań do chwalebnych dokonań kalifornijskiej formacji.


Na pierwszy singiel wytypowany został łatwo wpadający w ucho kawałek „The Day That Never Comes”. Bardzo wyraźnie słychać w nim nawiązania do poprzednich dokonań formacji. "The Day That Never Comes" ma podobną strukturę co pierwszy wielki przebój kalifornijskiej grupy "One". Melodyjnie nowy singiel Metalliki przypomina jednak „The Unforgiven”. Fani formacji zauważyli natomiast, iż słynne  przełamanie z utworu „Fade to Black” zostało tu niemal skopiowane w riffie gitarowym w refrenie, natomiast James Hetfield śpiewa w tym utworze w bardzo podobny sposób co w kawałku "Bleeding Me".


Wracając do „The Unforgiven”, na „Death Magnetic” znajduje się trzecia odsłona legendarnego utworu, jakością i klimatem nie odstająca od przeboju ze słynnego krążka z 1991 roku. Przez swoją bogatą aranżację, utwór ten bardziej kojarzy się jednak z balladą „Nothing Else Matters” niż z "The Unforgiven". „The Unforgiven III” wprowadza również nową jakość do twórczości grupy. Kawałek otwiera piękny motyw fortepianowy, co jest pewnego rodzaju wyrafinowaniem muzyki metalowego kwartetu. Fantastycznie, że członkowie grupy postanowili urozmaicić w ten sposób swoją twórczość i nie zaprezentowali po raz kolejny efektownej nawalanki.


Fani muzyki metalowej mogą odetchnąć z ulgą. Amerykanie w pozostałych ośmiu utworach dali czadu ,tak jak na „St.Anger”. W przeciwieństwie do słabej płyty z 2003 roku na "Death Magnetic" znajdują się skończone utwory, mające sensowną i rozbudowaną strukturę. Na najnowszej płycie kapeli znajdują się również zapadające w pamięć refreny oraz wytęsknione, charakterystyczne, popisowe solówki Kirka Hametta. Hammett najbardziej się napracował w dziesięciominutowym utworze „Suicide & Redemption”, nawiązującym do klasycznych instrumentalnych kompozycji zespołu „Orion” oraz „To Live Is to Die, nieodparcie kojarzącymi się ze śmiercią byłego basisty Metalliki Cliffa Burtona. Warto zauważyć, że „Death Magnetic” została zainspirowana śmiercią innej znakomitości z rockowego panteonu - niezapomnianego wokalisty Alice in Chains, Layne’a Staleya, który zmarł po przedawkowaniu mieszanki kokainy z heroiną.


Wracając do nawiązań do klasycznych dokonań amerykańskiego zespołu, to otwierający album kawałek „That Was Just Your Life” to powtórka z „Blackened”, ze śladowymi elementami utworu „Jump in the Fire” z pierwszej płyty Metalliki "Kill'em All" . “The End of the Line” jawnie odwołuje się do “Creeping Death”, natomiast zamykający dzieło numer „My Apocalypse” ma w sobie coś z szaleńczego pędu „Battery”.


Podsumowując płyta nie osiąga poziomu poprzednich, znakomitych dokonań zespołu z przełomu lat 80. i 90., aczkolwiek to godny uwagi album, do którego warto wracać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa