Lily Allen - No Shame

Lily_Allen__No_Shame

Lily Allen - No Shame (2018) Parlophone


smoothstar2smoothstar2smoothstar2smoothstar_halfsmoothstar0


01. Come on Then – 3:11
02. Trigger Bang (feat. Giggs) – 3:32
03. What You Waiting For? – 3:07
04. Your Choice (feat. Burna Boy) – 3:42
05. Lost My Mind – 3:48
06. Higher – 4:08
07. Family Man – 3:39
08. Apples – 3:40
09. Three – 3:38
10. Everything to Feel Something – 4:57
11. Waste (feat. Lady Chann) – 3:31
12. My One – 2:58
13. Pushing Up Daisies – 3:45
14. Cake – 3:28


lily_allen

Lily Allen chce zostać Waszą nową ulubioną piosenkarką. Dacie jej szansę? Angielka nie cofnie się przed niczym, aby Was zadowolić. Wydała właśnie czwarty studyjny album "No Shame", który z miejsca zyskał ogromną aprobatę krytyków muzycznych. Dzieło promuje zdjęciami swojej waginy!


Utrzymany w klimacie elektronicznego popu krążek, jak podkreślają fani oraz sama zainteresowana, znacząco różni się od jej poprzedniego dzieła, przebojowej płyty "Sheezus" z 2014 roku. Lily Allen twierdzi, że poprzedni album wywołał u niej kryzys. Artystka w ogóle nie czuła muzyki z tamtej płyty. Na domiar złego piosenkarce rozpadło się małżeństwo. "No Shame" jest więc w pewnym sensie powrotem Allen do żywych. Najnowszy album wbrew temu co opowiada o nim artystka jest jednak dziełem dość przebojowym, aczkolwiek takich bangierów jak "Smile", "LDN" czy "The Fear" tu nie ma.

Nieźle słucha się mających jamajskie korzenie kawałków, szczególnie szybszego "What You Waiting For?" oraz wyjątkowo powolnego i apatycznego "Higher". Romantyczna fortepianowa ballada "Family Man" to utwór, który brzmi niczym klasyk z lat 70. Allen pokazała tu wielką sztukę. Krytycy wskazują na podobieństwo piosenki do twórczości niezapomnianego The Carpenters. Fragmenty kawałka "Trigger Bang" zaśpiewane przez Allen to jedna z najlepszych żeńskich partii wokalnych wydanych w tym roku. Natomiast "Cake" to porcja beztroskiego, nowocześnie brzmiącego r&b.

Reasumując "No Shame" jest bardzo przyjemnym krążkiem z muzyką pop. Jego największym mankamentem jest to, że jest nierówny. Oprócz wymienionych wyżej niezwykle fajnych momentów "No Shame" wypełnia niezasługująca na uwagę muzyczka kojarząca się z radiową papką serwowaną klientom w hipermarketach. Ogólnie jednak jest ok. Lily Allen nie ma się czego wstydzić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa