Elton John - Breaking Hearts

Elton_John__Breaking_Hearts


Elton John - Breaking Hearts (1984) Rocket, Geffen Records


smoothstar2smoothstar_halfsmoothstar0smoothstar0smoothstar0
01. Restless – 5:17
02. Slow Down Georgie (She's Poison) – 4:10
03. Who Wears These Shoes? – 4:04
04. Breaking Hearts (Ain't What It Used to Be) – 3:34
05. Li'l 'Frigerator – 3:37
06. Passengers  – 3:24
07. In Neon – 4:19
08. Burning Buildings – 4:02
09. Did He Shoot Her? – 3:21
10. Sad Songs (Say So Much) – 4:55


Zazwyczaj jak pojawia się nowa i jednocześnie słabsza płyta wybitnego wykonawcy część ludzi kwituje to stwierdzeniem: "niby nie jest dobrze, ale przecież ten artysta jest ogólnie świetny i jego nowy album jest w pewien sposób wartościowy". I właśnie takie myślenie i takie gadanie jest bez sensu, bo w jakim celu ktoś poleca słabsze propozycje U2, Genesis, Roberta Planta czy omawianego tutaj Eltona Johna? "Breaking Hearts" jest ewidentnie słabszą płytą w dorobku mistrza, ale są oczywiście ludzie, którzy jej bronią twierdząc, że jest to album Eltona Johna, artysty wysokiej klasy, więc nie może być zły. Oczywiście tutaj nie ma tragedii. Elton jak zwykle utrzymał pewien poziom, ale polecić tego wydawnictwa nie można nikomu z jednego prostego powodu - piosenkarz zarejestrował na pęczki piosenek podobnych do tych z tego albumu, więc krążka "Breaking Hearts" nie ma po prostu po co słuchać. To jest mniej więcej to samo co muzyk zaprezentował na paru poprzednich płytach, tylko jest to mniej chwytliwe niż wcześniej.


"Breaking Hearts" do dwóch poprzednich studyjnych i wysoko ocenianych przez większość krytyków płyt Eltona ma się po prostu słabo. Oczywiście w połowie lat 80., gdy Anglik był jedną z najmodniejszych gwiazd pop, ta płyta sprzedawała się dobrze i każdy chciał jej posłuchać, ale moda się zmieniła i "Breaking Hearts" dzisiaj nie ma sensu słuchać. Nawet jednak odtwarzając tak mizerny krążek niektórzy słuchacze mogą odkryć coś fajnego dla siebie.  Na 18. studyjnym albumie piosenkarza znajduje się bardzo udany numer "Sad Songs (Say So Much)", będący jednym z największych przebojów lat 80. Piękna melodia i świetne, bardzo łagodne brzmienie są tylko dodatkiem do bardzo mądrego tekstu opowiadającego o genezie smutnych piosenek. Elton John śpiewa w tym utworze: "Smutne piosenki mówią za wiele/ Jeśli ktoś wystarczająco cierpi, aby ja napisać/Wtedy każde słowo ma sens" i to jest piękne i to jest prawdziwe. I za takie numery kocha się muzykę pop. I takie piosenki ludzie najbardziej kochają - te, które wyszły prosto z serca, smutne, prawdziwe, ale jednocześnie piękne.


Na "Breaking Hearts" jest jeszcze parę ciekawszych momentów, o których jednakże można i należy szybko zapomnieć. Fortepianowa ballada "Breaking Hearts (Ain't What It Used to Be)", afrykański folk w postaci "Passengers" (w dużej mierze oparty na południowoafrykańskim numerze "Isonto Lezayone" Phineasa Mkhize'a z 1963 roku! - brawa za promocję afrykańskiej muzyki) i syntezatorowy kawałek "Did He Shoot Her?" to jaśniejsze momenty tego krążka. Nie powalają, jednak  słucha się ich całkiem dobrze. To oczywiście za mało, aby komukolwiek polecić ten krążek. Usatysfakcjonowani tym dziełem mogą być tylko turbo-fani Eltona oraz pasjonaci historii, którzy chcieliby się dowiedzieć czego słuchała ludzkość w latach 80.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa