Elton John - Victim of Love

elton_john__victim_of_love

Elton John - Victim of Love (1979) Rocket


smoothstar2smoothstar0smoothstar0smoothstar0smoothstar0


  01. Johnny B. Goode – 8:06
02. Warm Love in a Cold World – 4:30
03. Born Bad – 5:16
04. Thunder in the Night  – 4:40
05. Spotlight – 4:24
06. Street Boogie – 3:56
07. Victim of Love – 4:52


"Victim of Love" to album doprawdy niezwykły. Bez dwóch zdań jest to płyta beznadziejna, której żaden szanujący się kolekcjoner nie chce mieć w swojej kolekcji. Jednak jest to też krążek, który koniecznie trzeba przesłuchać, ponieważ zawiera naprawdę nietypowy materiał.


Każdy słuchacz oczekujący wyrafinowanych pieśni werterowskich z nieszczęśliwie zakochanymi bohaterami w rolach głównych, zawierających tęskne, melancholijne melodie srodze się zawiedzie. "Victim of Love" nie ma w sobie nic z uroku nastrojowych utworów Eltona Johna takich jak: "Sixty Years On", "Harmony", "Sorry Seems to Be the Hardest Word" czy "We All Fall in Love Sometimes", bo to album dyskotekowy. Trzynasty studyjny album angielskiego gwiazdora, co może się wydawać przedziwne, jest niczym innym jak bardzo dynamicznym didżejskim setem! Oczywiście żaden ze stałych współpracowników artysty nie maczał w "Victim of Love" palców. Najważniejszą robotę wzięli na siebie Elton John oraz Pete Bellotte - autor i producent wielkiego hitu "Hot Stuff" Donny Summer.

Warto zaznaczyć, że pomysł nagrania płyty z muzyką dyskotekową nie był zły. Wręcz przeciwnie. Był to fajny i ciekawy plan na odświeżenie kariery oraz zaprezentowanie czegoś nowego i doprawdy nietypowego. Nawet nazywany kameleonem David Bowie nie odważył się na zrobienie  didżejskiego seta z materiałem przeznaczonym głównie do tańca w dyskotekach. Jednak na "Victim of Love" zabrakło dobrych, zapadających w pamięć melodii i jakiegoś większego zaskoczenia. Wszystkie kawałki ciągną się w jakiś bezsensowny sposób, przez co nie można oprzeć się wrażeniu, że album był jednorazowym eksperymentem, do którego artyści za bardzo się nie przyłożyli. Muzycy posiedzieli i pokombinowali trochę w studiu, aczkolwiek nie włożyli w swoją robotę odrobiny serca, a następnie rozeszli się w swoją stronę. Elton John nawet nie ukrywał, że nagrywanie tego krążka był to tylko pewnego rodzaju sprawdzian, doświadczenie - artysta nigdy nie zagrał żadnej piosenki z "Victim of Love" na żywo!

Ten album oprócz nietypowego brzmienia zawiera parę rzeczy, dla którego warto go włączyć. Piosenki "Warm Love in a Cold World", "Thunder in the Night" oraz "Victim of Love" zawierają naprawdę fajne, przebojowe fragmenty, głównie refreny, do których można potupać nóżką i to ratuje ostatni studyjny artysty wydany w latach 70. przed całkowitą klęską, czyli brakiem jakichkolwiek gwiazdek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa