The xx - I See You

the_xx__i_see_you

The xx - I See You (2017) Young Turks


smoothstar2smoothstar2smoothstar2smoothstar2smoothstar0




  1. Dangerous – 4:10

  2. Say Something Loving – 3:58

  3. Lips – 3:20

  4. A Violent Noise – 3:47

  5. Performance – 4:06

  6. Replica – 4:09

  7. Brave for You – 4:13

  8. On Hold – 3:44

  9. I Dare You – 3:53

  10. Test Me – 3:55


Największymi premierami ostatniego miesiąca, które rozgrzały serca i umysły słuchaczy z niemalże wszystkich zakątków świata były nagrania angielskich wykonawców Eda Sheerana oraz zespołu The xx. Piosenki Eda Sheerana "Shape of You" i "Castle on the Hill" zbombardowały szczyty zestawień najważniejszych światowych list przebojów, mimo że te dwa numery należą do grupy piosenek, które śmiało można określić jako koszmar senny większości krytyków muzycznych.


Najgorętszą płytową premierą stycznia był natomiast krążek "I See You" tria The xx, leżący na przeciwległym muzycznym biegunie niż piosenki rudowłosego barda i na nim warto się skupić. Przede wszystkim twórczość The xx wywodzi się z alternatywy, będącej odpowiedzią na mainstremowe nagrania takich wykonawców jak Ed Sheeran. Jednak eteryczne i melancholijne nagrania zespołu, stojące w całkowitej opozycji do przebojów znanych z komercyjnych radiostacji, z biegiem czasu stawały się coraz bardziej atrakcyjne dla dużych grup słuchaczy. Trzeci studyjny album brytyjskiej formacji nie różniący się zbytnio od poprzednich albumów grupy i będący tylko trochę bardziej przebojowy niż poprzednie, doszedł do szczytu angielskiej listy przebojów, natomiast w Stanach Zjednoczonych zadebiutował na 2. miejscu Billboardu.

"I See You" wypełnia bez wątpienia bardzo mocny materiał z doskonałymi utworami "Say Something Loving", "On Hold", "Lips" oraz przede wszystkim "Dangerous" na czele, które są nowymi wizytówkami zespołu. Ten przypominający najbardziej klimatycznie i najspokojniejsze nagrania The Cure, wypełniony elektroniczną muzyką album nie powala co prawda na łopatki, jednak warto go posłuchać. Warto to zrobić chociażby dlatego , iż jest to jak na razie najciekawszy i najbardziej dojrzały krążek Jamiego Smitha i towarzyszącej mu dwójki wokalistów: Olivera Sima i Romy Madley Croft.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa