Bat for Lashes - The Bride

Bat_For_Lashes__The_Bride

Bat for Lashes - The Bride (2016) Parlophone


smoothstar2smoothstar2smoothstar2smoothstar0smoothstar0




  1. "I Do"

  2. "Joe's Dream"

  3. "In God's House"

  4. "Honeymooning Alone"

  5. "Sunday Love"

  6. "Never Forgive the Angels"

  7. "Close Encounters"

  8. "Widow's Peak"

  9. "Land's End"

  10. "If I Knew"

  11. "I Will Love Again"

  12. "In Your Bed"


bfl


Niezwykle uroczo i pociągająca wygląda Natasha Khan w sukni ślubnej, co widać szczególnie na zdjęciu z tylnej części okładki najnowszej płyty artystki. Jednocześnie po przesłuchaniu "The Bride" ma się ochotę cytować Wyspiańskiego: "Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór". Nie chodzi o to, żeby obrazić Khan, tylko najnowsza propozycja piosenkarki i multiinstrumentalistki uświadamia wszystkim słuchaczom jaką szansę zaprzepaściła. Natasha Khan znana inaczej jako Bat for Lashes mogła osiągnąć sukces na miarę Kate Bush, albo nawet i większy. Wieszczyli jej to najwięksi specjaliści w branży, w tym dziennikarze amerykańskiego pisma Rolling Stone. Natasha Khan zdobyła nawet prestiżową nagrodę Ivor Novello w kategorii "Najlepsza współczesna piosenka" w 2010 roku za utwór "Daniel", jednak później jej kariera mocno zahamowała. Po dziesięciu latach od wydania debiutanckiego krążka "Fur and Gold", mając tak ogromny talent powinna być w miejscu Florence Welsh albo Lany del Rey, a tymczasem swoim najnowszym dziełem jest w stanie zainteresować nielicznych. Jest to wina przede wszystkim samej wokalistki, która zamiast nagrać chociaż parę numerów zawierających porywające melodie w zwrotkach i przebojowe refreny wybrała inną drogę.


Najnowsze piosenki Bat for Lashes są niezwykle kameralne, stonowane i pełne subtelności, natomiast płyta "The Bride" ma formę koncept albumu opowiadającego historię panny młodej, której narzeczony ginie w nieszczęśliwym wypadku samochodowym. Najnowszy album Bat for Lashes dotyczy przede wszystkim uczuć towarzyszących człowiekowi po olbrzymiej stracie, jednak po jego przesłuchaniu nie sposób nie odnieść wrażenia, że tak na dobrą sprawę Natasha Khan poniosła porażkę w konstruowaniu mrocznych, smutnych piosenek. Płyta "The Bride" powinna boleć niczym bóle nowotworowe, wwiercać się w mózg i wywoływać uczucie pustki oraz stany depresyjne. Tymczasem nowe dzieło Bat for Lashes odbiera się niczym średniej jakości melodramat, aczkolwiek z całkiem dobrą grą aktorską. Jest to rzecz, która nie odbiega za bardzo od typowych dokonań Lany del Rey, aczkolwiek Natasha Khan raczej by nie chciała być egzotycznym, brytyjskim odpowiednikiem amerykańskiej piosenkarki.


Oczywiście Natasha Khan nie dała całkowicie ciała na tej płycie, chociażby dlatego, że jest jedną z największych współczesnych piosenkarek. Bardzo dobre wrażenie sprawia początek płyty. To właśnie tam artystka upchała utwory o największej sile rażenia, tj. zawierający upiorne, żeńskie chórki "Joe's Dream", niespieszny, elektroniczny "In God's House", wybrany całkiem słusznie do promocji płyty oraz wybitnie nawiązujący do stylistyki wspomnianej już wcześniej Lany del Rey kawałek "Honeymooning Alone". Gdzieniegdzie album osiąga jeszcze wysoki poziom, czego przykładem jest numer "Close Encounters", gdzie liczy się przede wszystkim głos Natashy na tle filmowego akompaniamentu.


Generalnie nowa płyta Bat for Lashes jest niezła, ale nie wywołuje uczucia przejmującego smutku, goryczy, rozżalenia, tęsknoty czy żalu. Żeby doświadczyć takich uczuć trzeba włączyć utwory The Legendary Pink Dots, Dead Can Dance albo Marillion, co jest dobrym pomysłem, biorąc pod uwagę fakt, iż niedługo wejdzie do kin film "Ostatnia rodzina", poświęcony rodzinie wielkiego polskiego malarza Zdzisława Beksińskiego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa