Billy Idol - Kings & Queens of the Underground

billy_idol_kings_and_queens

Billy Idol - Kings & Queens of the Underground (2014) BFi Records, Kobalt


smoothstar2smoothstar2smoothstar2smoothstar_halfsmoothstar0


  01. Bitter Pill
02. Can’t Break Me Down
03. Save Me Now
04. One Breath Away
05. Postcards From The Past
06. Kings & Queens Of The Underground
07. Eyes Wide Shut
08. Ghosts In My Guitar
09. Nothing To Fear
10. Love And Glory
11. Whiskey And Pills


Najnowszy hit rockowych radiostacji "Save Me Now" Billy'ego Idola bardziej od piosenek brytyjskiego super-wokalisty przypomina solowe dokonania ex-lidera Bauhaus Petera Murphy'ego oraz grupy Simple Minds. Nie jest to nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że wszyscy ci artyści odnieśli sukces w tym samym momencie i wzajemnie się inspirowali. Billy Idol ma przecież już na koncie własną wersję największego przeboju Simple Minds - "Don't You Forget About Me". Najnowszy, siódmy studyjny krążek Idola to kolejna próba reaktywacji kariery artysty, która de facto zakończyła się w 1993 roku, po premierze fatalnie przyjętego albumu "Cyberpunk". Pierwsza próba wznowienia działalności artystycznej Idola miała miejsce w 2005 roku, przy okazji premiery płyty "Devil's Playground", jednak nie zakończyła się pełnym sukcesem. Billy Idol znowu zamilknął. "Kings & Queens of the Underground" to album, który o wiele bardziej zapada w pamięć od poprzedniego krążka i jednocześnie płyta po brzegi wypełniona przebojowymi pop-rockowymi kawałkami przypominającymi hity z przełomu lat 80. i 90. Największe wrażenie z tego całego zestawu oprócz wspomnianego "Save Me Now" sprawia dynamiczny numer "Postcards From The Past", ballada "Eyes Wide Shut" oraz utrzymane w średnim tempie kawałki "One Breath Away" i "Nothing To Fear". Średnio wypada otwierający album "Bitter Pill", powstały przy współpracy z Erikiem Bazilianem z The Hooters oraz utwór tytułowy, nawiązujący do spokojnych utworów Led Zeppelin oraz Roberta Planta.


"Kings & Queens of the Underground" nie jest albumem idealnym, jednak jest to bardzo udany powrót jednej z największych legend muzyki rockowej. Warto podkreślić doskonałą produkcję Trevora Horna, artysty wielokrotnie nagradzanego w latach 80. i 90., którego ostatnia muzyczna działalność nie była zbyt szeroko komentowana. Największym minusem tej płyty jest bez wątpienia brak utworów, które mogłyby konkurować z najwybitniejszymi dokonaniami Idola jak: "Cradle of Love", "Rebel Yell", "White Wedding", "Mony Mony" czy "Eyes Without a Face". Nowy album tego wokalisty sprawa mimo wszystko lepsze wrażenie od wielu ostatnich dokonań U2, Duran Duran czy Depeche Mode, tj, jedynych muzyków, którzy rozpoczynali karierę wraz z Billym Idolem i w dalszym ciągu są na fali.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa