Nagrody 2010

the_xx


Dużo wody upłynęło w rzekach od czasu przyznania ostatniej Barclaycard Mercury Prize, jednak o tym wydarzeniu piszę z dużym opóźnieniem i wielkim niesmakiem. Nigdy w historii tej nagrody nie zdarzyło się, żeby płyty do niej nominowane były tak nijakie i irytujące. Wyjątkowo męczący okazał się debiutancki krążek londyńskiego indie-folkowego kwartetu Mumford & Sons "Sigh No More", na którym można znaleźć takie perełki jak: "Thistle & Weeds" czy "Dust Bowl Dance", jednak generalnie słuchając patetycznego i modnego do bólu dzieła brytyjskich artystów nabawić się wstrętu do muzyki alternatywnej. Co ciekawe twórczość Mumford & Sons trafiła w Australii i Stanach Zjednoczonych na podatny grunt. W krainie kangurów album "Sigh No More" dotarł do 1. miejsca listy przebojów i bił rekordy popularności, z kolei Amerykanie przyznali trubadurom dwie nominacje do nagród Grammy, w tym dla najlepszego nowego artysty. Nagroda na szczęście nie trafiła do rąk członków grupy Mumford & Sons, jednak wyróżnienie zdobył młodziutki, niedoświadczony zespół The xx, wzorujący się na kawałkach grup The Cure oraz Pixies, również nie zasługujący na laury. Zdecydowanie najlepiej i najbardziej intrygująco z całego, mętnego zestawu wykonawców nominowanych do Mercury Prize wypadła kapela Wild Beasts, kolejny świetny zespół wydający płyty w wytwórni Domino Records (to właśnie z tej stajni wyjeżdżają na rynek płyty tak ważnych twórców jak: Animal Collective, Franz Ferdinand czy Arctic Monkeys).

CeeLoGreen


O dziwo o wiele lepsze wrażenie robi lista nominowanych artystów do nagród Grammy, chociaż oczywiście nie mogło zabraknąć paru niespodzianek. Największą sensacją jest nominacja dla krążka "Teenage Dream" Katy Perry w najbardziej prestiżowej kategorii album roku (aczkolwiek tę sytuację przewidziałem w jednym z poprzednich postów). Zaskoczeniem jest także brak nominacji w kategorii album roku rap dla ulubieńca amerykańskich krytyków Big Boi'a za krążek "Sir Lucious Left Foot: The Son of Chico Dusty". Członek duetu Outkast musi się zadowolić nominacją w drugorzędnej kategorii najlepszy utwór rap wykonywany przez duet lub grupę za znakomity kawałek "Shutterbug" wykonany do spółki z Cutty'm. Jeżeli chodzi o ogół nominacji obyło się bez większych rewelacji. W kategorii nagranie roku zmierzą się trzy największe hiciory ostatnich miesięcy, będące jednocześnie znakomitymi kawałkami: "Love The Way You Lie" Eminema i Rihanny, "Empire State Of Mind" Jaya-Z i Alicii Keys oraz "Need You Now" Lady Antebellum. Stawkę uzupełniają nagrania R&B: "Fuck You" Cee Lo Green'a oraz "Nothin' On You" B.O.B.'a i Bruno Marsa, jednakże tym dwóm nagraniom nikt nie daje zbytnich szans na sukces. Nie chodzi o to, że piosenki są złe, jednak Cee Lo Green oraz B.O.B. w porównaniu do Jay-a Z czy Rihanny sa malutcy jak mrówki w świecie muzycznego show-biznesu.

W kategorii album roku oprócz wspomnianej Katy Perry zostali nominowani następujący artyści: Lady Gaga za wypełnione przebojowymi nagraniami EP "The Fame Monster" (oprócz oczywistych hitów "Alejandro" oraz "Telephone" na płytce znajdują się między innymi: słodka, fortepianowa ballada inspirowana nagraniami Queen oraz Eltona Johna z lat 70. "Speechless" oraz zapadająca w pamięć, szybka, synthpopowa rąbanka "Dance in the Dark"), grupa Lady Antebellum za country-popowy krążek "Need You Now", Eminem za swój najbardziej przebojowy album w karierze (i najlepszy od czasu słynnego "The Marshall Mathers LP") "Recovery" oraz co jest przyjemną niespodzianką in plus, zespół Arcade Fire za płytę "The Suburbs". Album Arcade Fire jest chyba najsłabszą pozycją w dyskografii Kanadyjczyków, jednak przez wielu krytyków to właśnie ten krążek jest uważany za najlepsze dzieło wydane w 2010 roku.

Bardzo ambitne pozycje znajdują się w kategorii piosenka roku. Oprócz "Love The Way You Lie" Eminema i "Need You Now" Lady Antebellum członkowie Akademii wyróżnili piękną, odnoszącą się do najlepszych folkowych tradycji balladę "Beg Steal or Borrow" autorstwa uznanego pieśniarza Raya LaMontagne'a, dowcipna, sarkastyczna, naładowana mnóstwem pozytywnej energii piosenka "Fuck You!" Ce Lo Green'a oraz utwó  "The House That Built Me" w wykonaniu ślicznej, młodziutkiej supergwiazdy muzyki country Mirandy Lambert.

Bardzo ciekawie przedstawia się sytuacja w kategorii najlepsza wokalna kooperacja pop. Tutaj w szranki stanie dwóch gigantów muzyki rozrywkowej: Herbie Hancock oraz Elton John. Pierwszy za sprawą superprojektu Imagine, w ramach którego doskonale zinterpretował klasyczne nagranie Johna Lennona "Imagine" i zaprosił do jego wykonania cały tłum wybitnych artystów: kongijską grupę Konono No. 1, genialnego gitarzystę Jeffa Becka, Seala, India.Arie, Pink oraz Oumou Sangare. Elton John jest z kolei nominowany za klasyczny już kawałek "If It Wasn't For Bad" wykonany do spółki z Leonem Russellem (krążek obu panów ukazał się po 30 września 2010 roku, z racji tego nie mógł być nominowany do nagród Grammy za 2010 rok). Stawkę uzupełniają dość ciekawe hiciory: "Airplanes, Part II" B.O.B.'a, Eminema i Hayley Williams (wydaje mi się, że pierwsza część Airplanes jest ciekawsza), "California Gurls" Katy Perry i Snoop Dogga oraz "Telephone" Lady Gagi i Beyonce.

Zdecydowanie największe zdumienie wzbudziła jednak nominacja dla Christophera Tina za kawałek "Baba Yetu" w kategorii najlepsza instrumentalna aranżacja towarzysząca wokalistom. Kompozycja została nagrana bardzo profesjonalnie, w nagraniu wziął udział Soweto Gospel Choir oraz brytyjska Królewska Orkiestra Symfoniczna, jednak języczkiem u wagi wywołującym zaciekawienie słuchaczy jest fakt, że kawałek jest motywem przewodnim gry komputerowej "Civilization IV". Tym samym członkowie Narodowej Akademii Sztuki i Techniki Rejestracji po raz pierwszy zwrócili się do świata, ktory dotychczas omijali dalekim łukiem, czyli świata wirtualnej rozrywki, a sporo ciekawych ilustracji muzycznych powstało do tej pory do gier komputerowych, wystarczy wspomnieć dwie pierwsze części Quake'a.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa