My Chemical Romance - Danger Days: The True Lives of the Fabulous Killjoys

My Chemical Romance - Danger Days


Zespół My Chemical Romance założony przez uzdolnionego rysownika kreskówek Gerarda Way'a przez pierwsze lata istnienia był przedmiotem drwin i żartów ze strony fanów muzyki rockowej. Pretensjonalna, dramatyczna muzyka skierowana do małolatów wywoływała wśród entuzjastów ciężkiego grania jedynie uśmiech politowania. Sytuacja zmieniła się o 180 stopni w 2006 roku, gdy pochodząca z New Jersey grupa wydała krążek "The Black Parade" – dzieło jeszcze bardziej kiczowate, efekciarskie i pretensjonalne od poprzednich albumów, jednak broniące się znakomitymi kompozycjami. To właśnie z tej płyty pochodzi: piękna power-popowa ballada "I Don't Love You", szybki, energetyczny utwór "This Is How I Disappear" oraz teatralny, katartyczny kawałek "Famous Last Words". My Chemical Romance stali się gwiazdą, obsypywaną licznymi nagrodami, a Ray Toro - gitarzysta formacji dzięki pomysłowym solówkom był porównywany do legendarnego Briana May'a z Queen.


Sukces "The Black Parade" miał jednak drugą stronę medalu; członkowie grupy przez wiele miesięcy męczyli się w studiu próbując nagrać materiał dorównujący temu z 2006 roku. Przez długi okres czasu się to nie udawało. Nastąpiła nawet sytuacja, gdy gotowy materiał Gerard Way i koledzy wyrzucili do kosza. Czwarty studyjny album My Chemical Romance ujrzał w końcu światło dzienne. Pod koniec 2010 roku na rynku pojawił się najbardziej rockowy ze wszystkich krążek zespołu "Danger Days: The True Lives of the Fabulous Killjoys", zainspirowany nie wydanym do tej pory przez Way'a komiksem "The True Lives of the Fabulous Killjoys" ("Prawdziwe życie Bajecznych Malkontentów"). Idea Bajecznych Malkontentów jest ciekawa i daje do myślenia – w końcu jest to sprzeciw przeciwko otaczającej nas korporacyjnej, uładzonej rzeczywistości, w której obowiązują określone zasady i każdy zna swoje miejsce.


Z drugiej strony "Danger Days: The True Lives of the Fabulous Killjoys" to krążek niezwykle popowy, wybitnie nadający się do prezentacji w najbardziej komercyjnych stacjach radiowych, przez to bunt MCR wobec otaczającego świata wydaje się być sztuczny. Na płycie jest mnóstwo świetnych piosenek. Wystarczy wspomnieć tylko: potężne, rockowe dzieło "DESTROYA", nawiązująca do starego hitu The Smashing Pumpkins "1979" piosenka "Summertime" oraz zainspirowany rockowymi przebojami z lat 80., najlepszy na płycie utwór "Bulletproof Heart". Nie można się zgodzić z czytelnikami magazynu "Kerrang!", którzy stwierdzili, że "Danger Days: The True Lives of the Fabulous Killjoys" to najlepsza płyta 2010 roku. W końcu to z tego albumu pochodzą tak beznadziejne numery jak: niepoważna i pozbawiona wyrazu piosenka "Na Na Na (Na Na Na Na Na Na Na Na Na)" czy toporny, mdlący numer "Vampire Money". Nie mniej jednak na nowy materiał MCR warto zwrócić uwagę, ponieważ w tej chwili mało który hard rockowy wykonawca ma tyle ciekawego do zaoferowania co Gerard Way i spółka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa