Massive Attack - Heligoland

massiveattack_heligoland




Ciągnie mnie w tym roku na Wybrzeże jak rzadko kiedy. Tegoroczny festiwal Heineken Open'er zapowiada się niezwykłe ciekawie. Na imprezie wystąpią między innymi tacy wykowawcy jak: Pearl Jam, Pavement, Grace Jones, Groove Armada, Kasabian czy Klaxons. Dla mnie najbardziej obiecującą perspektywą jest zobaczenie na scenie żywej legendy muzyki elektronicznej Massive Attack, zespołu który pierwszą płytą "Blue Lines" z 1991 roku zdefiniował pojęcie muzyki trip-hop. Robert Del Naja i Grant Marshall nieprzypadkowo pojawią się na najważniejszym polskim festiwalu. Grupa będzie promować swoje najnowsze osiągnięcie – 5. studyjny album "Heligoland". Dużo wody upłynęło w rzekach od wydania poprzedniego, niezbyt ciepło przyjętego krążka duetu "100th Window" z 2003 roku. Co prawda na rynku w międzyczasie pojawiły się dwa ciekawe wydawnictwa sygnowane nazwą Massive Attack: ścieżka dźwiękowa do filmu "Danny the Dog" oraz składanka "Collected" zawierająca największe przeboje zespołu oraz utwory wcześniej niepublikowane; jednak tamte krążki z oczywistych względów nie były w stanie zaspokoić wymagań fanów względem zespołu. Najnowszy produkt pochodzących z Bristolu muzyków z miejsca został ogłoszony wydarzeniem. Słusznie, bo choć albumowi "Heligoland" daleko do trzech pierwszych dzieł Massive Attack, to twórcy "Protection" nigdy nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Dowodem na to jest chociażby okładka albumu – będąca efektem współpracy grafika Toma Hingstona i Roberta Del Naja – mająca w sobie coś złowieszczego, ale jednocześnie fascynującego. Najważniejsza w przypadku zespołu muzycznego jest zawartość krążka – ta prezentuje się całkiem nieźle. "Heligoland" rozpoczyna się od kawałka "Pray for Rain", znanego z wydanej w październiku 2009 roku EP-ki "Splitting the Atom". "Pray for Rain" zachwyca mrocznym klimatem, pomysłami aranżacyjnymi oraz pięknym wokalem Tunde Adebimpe z Tv on the Radio, ale jednocześnie nudzi jednostajnością (dla niektórych słuchaczy jedynym godnym uwagi fragmentem tego utworu jest marzycielska melodia śpiewana przez Tunde Adebimpe rozpoczynająca się w 20. sekundzie 5. minuty piosenki i ja ich doskonale rozumiem). Zresztą słuchacze oczekujący po najnowszym dziele kapeli wielkich utworów i znakomitych, zapadających w pamięć melodii będą srodze zawiedzeni. "Heligoland" to płyta trudna w odbiorze, przeznaczona dla fanów gatunku, mających ambicje i zaparcie do tego by dużo słuchać tego krążka i odkrywać jego tajemnice. Znajdują się na "Heligoland" dwa utwory wybitne, pokazujące jak wielkim talentem i wyobraźnią obdarzeni są muzyczni geniusze tworzący Massive Attack. Pierwszy z nich to nagrany do spółki z piękną wokalistką Martiną Topley-Bird (znaną w muzycznym światku z bardzo ciekawego debiutanckiego krążka "Quixotic" z 2003 roku, nominowanego do Nagrody Mercury) kawałek "Psyche". Utwór oparty jest na hipnotyzującym, wpadającym w ucho gitarowym loopie, jednak pierwsze skrzypce w tej piosence gra niesamowity, aksamitny wokal Martiny Topley-Bird.  Pierwszoplanową rolę gra też wokal Damona Albarna w hicie z prawdziwego zdarzenia jakim powinien się stać kawałek "Saturday Come Slow", bardziej przypominający ballady Radiohead niż cokolwiek w czym maczał ręcę lider Blur i Gorillaz. Ogólnie rzecz biorąc najnowsza propozycja Massive Attack nie zachwyca, jednak miłośnicy twórczości zespołu wiedzą swoje i wypisują peany na cześć 3D i Daddy'ego G na swoich stronach w Internecie. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że wszyscy ci fani wyrządzają zespołowi niedźwiedzią przysługę – wielbiciele trip-hopu i tak zapoznają się z "Heligoland", z kolei nie znającym twórczości grupy słuchaczom polecam "Mezzanine" – najlepszy krążek w ponad  20-letniej historii formacji oraz wspomniany w notce "Collected", zawierający wszystkie największe przeboje Massive Attack, w tym "Safe From Harm" i "Unfinished Sympathy".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa