Złote gramofony



Logo nagrody Grammy


31 stycznia 2010 roku w hali Staples Center w Los Angeles po raz 52. zostaną rozdane prestiżowe nagrody Grammy. Wyróżnienia przyznawane przez Narodową Akademię Sztuki i Techniki Rejestracji określane są często mianem muzycznych Oscarów. Obecnie jednak te nagrody nie mają takiej rangi jak kiedyś. Głównym powodem tego jest to, że członkowie Akademii nie bardzo wiedzą komu przyznawać laury i dlaczego. O ile krytycy muzyczni publikujący w różnego rodzaju czasopismach muzycznych w swoich corocznych podsumowaniach biorą przede wszystkim pod uwagę jakość dzieła, bacząc przy okazji na jego oryginalność, to członkowie Narodowej Akademii Sztuki i Techniki Rejestracji kładą też duży nacisk na popularność nagrań, co nie ma sensu, bo sprzedaż dzieła nie powinna grać żadnej roli przy ocenie jego jakości.


To dlatego nominacje do nagród Grammy w najważniejszych kategoriach otrzymali twórcy najlepiej sprzedający się w ubiegłym roku, między innymi: 20-letnia Taylor Swift, której country popowy album "Fearless" był najlepiej sprzedającą się płytą w Stanach Zjednoczonych 2009 roku, Lady Gaga i Black Eyed Peas.


Taylor Swift


O ile tegoroczne nominacje do nagród Grammy mogą budzić kontrowersje, to lista nagrodzonych albumów i nagrań wzbudza grozę u niejednego melomana.


Nie mam zielonego pojęcia o co chodziło członkom Akademii w 1989 roku, ale ich decyzja odnośnie nagrody w kategorii najlepszy album hard rock/metal zadziwiła świat. Faworytami do otrzymania tego wyróżnienia były formacje: Jane's Addiction (nominowana za płytę "Nothing Shocking") oraz Metallica (nominowana za album "...And Justice For All"). Tymczasem laury zgarnęła wybitna brytyjska kapela Jethro Tull za jeden ze swoich słabszych krążków "Crest of a Knave", który na dodatek nie ma wiele wspólnego z hard rockiem, a tym bardziej z metalem.


Chciałoby się potraktować nagrodę dla zespołu Jethro Tull jako jednorazowy wybryk, jednak lista laureatów "złotych gramofoników" z ostatnich 20 lat wskazuje, że członkowie Akademii nie są kompetentni do tego by przyznawać najważniejsze muzyczne wyróżnienia na świecie. Niedoskonałe i wyjątkowo snobistyczne podsumowania serwisu internetowego Pitchfork są o wiele bardziej sprawiedliwe i co więcej racjonalne niż nagrody Grammy.


Oto przykłady doskonale pokazujące to, że członkowie Akademii nieprofesjonalnie podchodzą do tematu przyznawania wyróżnień.



W 1998 roku nagrodę Grammy w kategorii album roku otrzymał wielki amerykański bard Bob Dylan za album "Time Out of Mind". Ta płyta nie jest zła, ale problem leży gdzie indziej. Bob Dylan jest żywą legendą muzyki popularnej, artystą nieprzeciętnym, piszącym wspaniałe piosenki. Jednak najważniejszymi dziełami tego artysty są płyty z lat 60. i 70. ze wskazaniem na "Blonde on Blonde", a nie 30. studyjny krążek Boba Dylana nie dorównujący w żaden sposób najlepszym dziełom piosenkarza. Ta nagroda może bardzo zmylić słuchaczy, pragnących zapoznać się z twórczością tego muzyka. Na "Time Out of Mind" nie ma kawałków mogących porwać odbiorców za pierwszym czy drugim przesłuchaniem, przez co słuchacze mogą się zniechęcić do twórczości Dylana, co na pewno będzie dla nich wielką stratą. Werdykt Akademii był nie tylko niemądry, ale też wyjątkowo niesprawiedliwy. W 1998 roku do nagrody Grammy w kategorii album roku był także nominowany zespół Radiohead za niesamowite studyjne osiągnięcie - krążek "Ok Computer" (ekipa Thoma Yorke'a musiała zadowolić się wyróżnieniem w kategorii najlepszy album alternatywny). Nie wspomnę już o innych świetnych, znakomicie zrecenzowanych płytach całkowicie pominiętych podczas 40. gali rozdania nagród Grammy.


Nagrody w kategorii album roku: dla grupy Steely Dan za "Two Against Nature" (przyznaną w 2001 roku), Raya Charlesa za "Genius Loves Company" (przyznaną w 2005 roku) i Herbiego Hancocka za "River: The Joni Letters" (nadaną w 2008 roku) wszyscy osłuchani ludzie traktują jako nagrody za całokształt twórczości. Nie ma cienia wątpliwości, że wspomniani wyżej wykonawcy najznakomitsze dokonania nagrali w odległej przeszłości.


Laureaci pozostałych kategorii też wzbudzają wątpliwości. Według Narodowej Akademii Sztuki i Techniki Rejestracji najlepszymi nagraniami ostatnich 10 lat są przede wszystkim piosenki zespołu U2: "Beautiful Day", "Walk On" i "Sometimes You Can't Make It On Your Own". Te utwory są dobre, ale nie dorównują dziełom z chwalebnej przeszłości Irlandczyków, nie wspominając o tym, że wielu innych twórców zaprezentowało lepsze kawałki w ciągu ostatniej dekady.


Mimo tego, że nagrody Grammy nie są wyznacznikiem jakości nagrań, to o tych wyróżnieniach mówi każdy i praktycznie nie ma wykonawcy, który nie pragnąłby tej nagrody. W niedzielę o cenne statuetki zawalczą między innymi: wspomniani w tekście Black Eyed Peas, Lady Gaga, Taylor Swift oraz Beyonce (która otrzymała najwięcej, bo aż 10. nominacji do Grammy, w tym w najbardziej prestiżowych kategoriach: album roku, nagranie roku i piosenka roku), Dave Matthews Band, Kings of Leon oraz oczywiście zespół U2, który jest na dobrej drodze do tego, by pobić absolutny rekord wszech czasów niemieckiego dyrygenta i pianisty węgierskiego pochodzenia George'a Solti, mającego na koncie aż 31. nagród Grammy (największy zespół świata jest laureatem 22. nagród Narodowej Akademii Sztuki i Techniki Rejestracji).


Sama gala też będzie wydarzeniem. Będzie można na niej zobaczyć między innymi: archiwalny występ Michaela Jacksona zrealizowany w technologii 3D oraz premierę piosenki "Oh Africa" nagranej przez takich artystów jak Akon, Keri Hilson i pochodzącą z Polski Ramonę Rey.


Pełną listę nominacji do nagród Grammy można znaleźć tu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa