Phoenix - Wolfgang Amadeus Phoenix

Phoenix__Wolfgang_Amadeus_Phoenix
    01. Lisztomania - 4:08
   02. 1901 - 3:18
    03. Fences - 3:50
   04. Love Like a Sunset Part I - 5:39
    05. Love Like a Sunset Part II - 1:57
   06. Lasso - 2:50
    07. Rome - 4:49
    08. Countdown (Sick For The Big Sun) - 4:00
   09. Girlfriend - 3:24
    10. Armistice - 3:06


Dziesięć piosenek, które znalazły się na czwartej studyjnej płycie francuskiego zespołu Phoenix "Wolfgang Amadeus Phoenix" łączy się w precyzyjną i doskonale poukładaną całość. Tak precyzyjne i poukładane były też dzieła austriackiego kompozytora Wolfganga Amadeusza Mozarta, do którego odnosi się tytuł albumu, aczkolwiek płyta "Wolfgang Amadeus Phoenix"  nie nawiązuje w żaden sposób do muzyki klasycznej.


Więcej wspólnego z muzyką Francuzów ma już wokalista zespołu The Who, Roger Daltrey, który ma na koncie rolę w  filmowej fantazji Kena Russela na temat biografii węgierskiego kompozytora Ferenca Liszta zatytułowanej "Lisztomania" z 1975 roku. Wszystko dlatego ponieważ utwór o tym samym tytule co film z Daltreyem otwiera album "Wolfgang Amadeus Phoenix". Skoczny kawałek doskonale wprowadza słuchaczy w klimat tej zwariowanej płyty. Tak na marginesie warto obejrzeć niezły klip do tej piosenki nakręcony w teatrze Bayreuth Festspielhaus w mieście Bayreuth we wschodnich Niemczech, który został zainspirowany młodzieżowymi filmami z lat 80.: "Dziewczyna w różowej sukience" i "Klub śniadaniowy".


Phoenix na poziomie tej płyty jest typowym zespołem indie rockowym łączącym w swojej muzyce elementy alternatywnego rocka i muzyki tanecznej. Słuchając krążka na myśl przychodzą przede wszystkim takie zespoły jak: Spoon, Hot Chip i Empire of the Sun, ale też rockowy Kings of Leon. Wokalista grupy Phoenix, Thomas Mars śpiewa bowiem w sposób podobny do Caleba Followilla z Kings of Leon. 


"Wolfgang Amadeus Phoenix" mimo, że jest świetnie poukładanym albumem nie jest pozycją idealną. Hipnotyczny, zmanierowany numer "Fences", instrumentalny i pięknie rozwijający się utwór "Love Like a Sunset Part I", kojarzący się z twóczością MGMT oraz przebojowy, zamykający album kawałek "Armistice" są najlepszymi fragmentami tego krążka.  Pozostałe utwory z "Wolfgang Amadeus Phoenix" nie są złe. Wręcz przeciwnie - są godne uwagi, jednak ich poziom sprawia to, że "Wolfgang Amadeus Phoenix" wyląduje na półce wraz z niezłymi pozycjami takimi jak: "Ga Ga Ga Ga Ga" Spoon, "Made in the Dark" Hot Chip czy "Skeletal Lamping" Of Montreal, a nie z wybitnymi dziełami typu: "It's Blitz!" Yeah Yeah Yeahs czy "OK Computer" Radiohead.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa