Ancestors - Neptune With Fire

ancestors

Psychodeliczno-doomowy debiutancki album grupy Ancestors przeszedł na świecie niezauważenie, a szkoda, bo choć Amerykanie prochu nie wymyślili, wykonali kawał dobrej roboty. Jest to nie tylko moje zdanie, ale też wielu zachodnich dziennikarzy muzycznych. Pozytywne recenzje pojawiły się na "Pitchforku" oraz w magazynach "Revolver", "Decibel", "Rock Sound", "Outburn" i "Daily News". Bardziej sceptyczny był redaktor gazety "Mojo", który przyznał płycie tylko trzy gwiazdki, ale i to należy uznać za sukces. Z drugiej strony „Neptune With Fire” tak naprawdę nie miał prawa odnieść sukcesu komercyjnego z tego względu, że znajdują się na nim dwa niebotycznie długie utwory, z których jeden („Orcus' Avarice”) trwa blisko siedemnaście minut, a drugi (utwór tytułowy) prawie dwadzieścia dwie. Słuchając albumu nie sposób uniknąć porównań z post-rockową grupą Mogwai, aczkolwiek pochodzący z Los Angeles kwintet nagrał album cięższy, mocniejszy, bardziej bezkompromisowy. Jest to efekt inspiracji kapeli nie wpatrzonej ślepo w Mogwai, tylko czerpiącej garściami z twórczości Tool, Kyuss, King Crimson oraz Pink Floyd. Debiutancki krążek Ancestors to naprawdę ciekawa propozycja dla wszystkich fanów starej szkoły rocka i nadzieja na to, że w przyszłości fani będą mogli cieszyć się wysokiej jakości nowym rockiem progresywnym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Queen - A Kind of Magic, recenzja 2008

DJ Khaled - Grateful

Pożegnanie bloxa